Pamiętam jak bardzo ekscytowały mnie te chwile, kiedy kucharze amatorzy ustawiali się, jeszcze wtedy, przed obiektywnym jury i prezentowali swoje najlepsze kulinarne odkrycia. Co dziwne, nie pamiętam pierwszego przepisu Basi Ritz, która konkurs wygrała, i której przepisy stale mnie inspirują, a tort truflowy, ciągle jest najbardziej wytwornym ze wszystkich, które sama zrobiłam, ale właśnie Agnieszki, której emocje mnie wzruszały. Towarzyszyły jej w każdym odcinku i mimo, że Szef Kuchni powinien być "twardy" to jej ambicja, łączenie smaków, miłość do oliwy, zachwyciły mnie od pierwszego odcinka.
Krem z bobu to dla mnie absolutne odkrycie. Jeśli ktoś lubi podjadać to warzywo, do piwa, do filmu, do "mafii", z masłem, z bułką, to na pewno krem "odświeżony" pęczkiem melisy, na zawsze zagości w sezonowym menu.
650 g obranego bobu
4 nieduże młode ziemniaki
2 młode cebule
50 ml białego wina
pęczek melisy
2 duże ząbki czosnku
1,2 litra wywaru z warzyw (użyłam warzywnej kostki, którą rozpuściłam w 1,2 l wrzącej wody)
oliwa z oliwek do smażenia
W oryginalnym przepisie Agnieszka gotowała wywar z warzyw i trawy cytrynowej. Ja użyłam kostki warzywnej, rozpuszczonej w większej ilości wody. Bób gotowałam trzy minuty, dokładnie tyle, ile zaleca autorka i byłam bardzo zaskoczona, że nie był twardy! Zahartowałam zimną wodą i obrałam ze skórki. To zajęcie dla sprawnych paluszków, mogą być dziecięce :)Cebulę i czosnek podsmażyłam na oliwie, po chwili dodałam 4 młode ziemniaki i podlałam winem i chochlą wywaru. Dusiłam przez 15 minut. Do warzyw dodałam bób, listki z całego pęczka melisy i stopniowo dolewając wywar, zmiksowałam całość. Przyprawiłam solą i podałam, zgodnie z sugestią, z grillowanym ananasem, ale zamiast gorgonzoli pokruszyłam kozi ser. Pistacje uprażyłam i odstawiłam i zapomniałam dodać ;) Pyszny, sycący krem. Dziękuję Agnieszce i jeszcze polecam jej przepyszną oliwę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny :)