Miałam zrobić andaluzyjski przysmak, salmorejo, ale gościłam seniorów i trochę bałam się zimnej zupy z gotowanym jajkiem. W moim rodzinnym domu, nawet tradycyjny chłodnik był "kulinarnym bluźnierstwem"!
Zupa musi być gorąca, ba, musi jeszcze dymić na talerzu, inaczej mama nie zalicza pierwszego dania;) Tato, w milczeniu, wyczekuje właściwiej temperatury i nierzadko zjada chłodną zupę. Inaczej jednak jeść chłodnik z wyboru, a inaczej z przyzwoitości ;)
Żeby pogodzić i zadowolić obojga rodziców zdecydowałam się na gorący krem ze świeżych pomidorów, ale inspirowany oryginalnym chłodnikiem z Cordoby.
12 dojrzałych, średnich pomidorów, obranych ze skóry
2 duże cebule
150 ml oliwy z oliwek extra vergine
morska sól
3 kromki dwudniowego, pszennego pieczywa bez skórki
2 ząbki czosnku
2 jajka ugotowane na twardo
wysmażone, na suchej patelni, paski kindziuka
Na oliwie podsmażyłam cebulę, a kiedy była już szklista dodałam pomidory, z których nie usuwałam gniazd nasiennych. Zagotowałam całość, dodałam czosnek, oliwę, pokrojone w kostkę pieczywo i zmiksowałam.
Doprawiłam solą i podałam z gotowanym jajkiem posypanym kindziukiem i polanym oliwą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny :)