piątek, 26 września 2014

Śniadaniowe quiche z pełnoziarnistego pieczywa tostowego

"Ale Ty go musisz kochać" stwierdza mąż. Nie zaprzeczam i nie potwierdzam. Wykładam śniadaniowe kisze na talerz, posypuję obficie pietruszką, startym manchego i uderzam w dzwon. Wstał. Słyszę wielkie kroki. Niedbałe "dzień dobry", szurnięcie krzesłem i pierwszy kęs. Kątem oka wypatruję reakcji. "Ja też Cię kocham", słyszę po chwili...  
Składniki na 6 sztuk:
6 kromek pełnoziarnistego pieczywa tostowego
2 duże jajka
1 czubata łyżka śmietany 18% z Piątnicy
6 plastrów salami/bekonu/chorizo, w kostkę
2 łyżki startego sera manchego/cheddara/kolumba
2 łyżki natki pietruszki
szczypta soli
masło do wysmarowania foremek
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Z kromek wyciąć kółka puszką pomidorów. Rozwałkować i wyłożyć foremki do mufinek, dobrze wysmarowane masłem. Zapiec 8 minut. W tym czasie wymieszać jajka ze śmietaną, szczyptą soli i natką pietruszki (część zostawić do dekoracji). Do zapieczonych spodów rozłożyć salami i starty ser (łyżeczkę zostawić do dekoracji), wlać po 4 łyżki masy i zapiekać 17 minut. Podać gorące z kubkiem owocowej herbaty. N mojej fejsbukowej stronie znajdziecie więcej inspiracji na śniadania przed szkołą i do szkoły. Zapraszam do polubienia.
Inspiracja przyszła stąd

czwartek, 25 września 2014

Gulasz z bakłażana, figi, pietruszki i gruszki, z paloną kaszą gryczaną

Składniki na 4 porcje:
200 g kaszy gryczanej, palonej
garść szpinaku, do podania
łyżka posiekanej natki, do podania
kilka ścinek sera manchego, do podania
1 bakłażan, w grubą kostkę
1 szalotka, w kostką
1 gruszka, w kostkę
1 figa, w półksiężyce
1 korzeń pietruszki, w paski
2 łyżki oliwy
białe wino, do podlewania
sól
pieprz
Wszystkie warzywa usmażyć na oliwie, zaczynając od szalotki. Dalej pietruszkę i bakłażana. Podlewać winem, kiedy będą przywierać do dna, a kiedy zmiękną dodać gruszkę i figę. Doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem. Ugotować kaszę zgodnie z zaleceniem producenta. Przesypać do miseczki i odparować. Dodać do gulaszu i jeszcze raz całość podgrzać. Przed podaniem wymieszać z porwanymi liśćmi szpinaku i natką. Podać z twardym, owczym serem manchego.

Krążki kabaczka w razowej panierce

Składniki:
pół dużego kabaczka
oliwa do smażenia
panierka:
2 łyżki mąki pszennej razowej
1 jajko
1 czubata łyżka sera grana padano
szczypta soli
kilka łyżek maślanki 
pół łyżeczki kurkumy i czerwonej, słodkiej papryki
Kabaczka wydrążyć okrągłą foremką do ciastek. Posolić i odczekać, aż puści sok. Osuszyć papierowym ręcznikiem. Wymieszać składniki panierki, dodając tyle maślanki, żeby uzyskać konsystencję gęstej śmietany. Rozgrzać bardzo dobrze patelnię z oliwą. Maczać kabaczka blaszanymi szczypcami z obydwu stron i smażyć na złoto. Ja zjadłam z morską solą, bez dodatków. Na pewno będzie pasował jogurt z ostrą oliwą.

Babeczki z marchewki z imbirowym kremem

Składniki na 12 sztuk:
350 g startej marchewki (4 duże)
250 g mąki
150 ml oliwy
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 jajka
2 czubate łyżki jogurtu naturalnego
200 g trzcinowego cukru 
50 g siekanych, blanszowanych migdałów
szczypta soli
krem:
200 ml śmietany kremówki
2 łyżki mascarpone
łyżeczka imbiru
łyżka cukru pudru
Wszystkie składniki wymieszać silikonową łopatką. Formę do muffinów wyłożyć papilotami lub pociętym na kwadraty papierem do pieczenia. Wypełnić ciastem do brzegów formy. Piec 30 minut w 180 stopniach. 
Studzić na kratce. W tym czasie ubić śmietanę, dodać ser, cukier i imbir. Wypełnić kremem rękaw cukierniczy i ozdobić babeczki. 

środa, 24 września 2014

Tarta. Trzy arie i symfonia smaków.

Ta tarta ma trzy rozdziały, a każdy mógłby być osobną arią. Spód z ricotty i szpinaku może samodzielnie wystąpić na podpieczonym płacie francuskiego ciasta, wystarczy polać go oliwą. Czerwona cebula, duszona w galaretce z dzikich winogron podkręca smak wielu prostych, znanych nut. Ostatnio otrzymała owację na stojąco w parze z burgerem. Suszone prawdziwki, smażone na maśle z tymiankiem, to prawdziwy, sezonowy hit, którego nie trzeba specjalnie polecać. Wyobraźcie sobie wszystkie te smaki w jednym kęsie... Symfonię czas zacząć!

Pieczony ziemniak z oliwą i rozmarynem

Danie jest proste, ale niebanalne. Wystarczy ułożyć wyszorowanego ziemniaka, najlepiej podłużnego, między dwie drewniane końcówki i kroić do momentu, aż nóż poczuje opór. W ten sposób unikniemy przecięcia do końca i ziemniak zachowa nietypowy wygląd. Naciętego ziemniaka polewamy oliwą, którą można wymieszać z ulubionymi ziołami. Tym razem był dodatkiem do pieczonego kurczaka, ale i sam jest królem na talerzu. My zjadamy go z greckim jogurtem polanym olio peperoncino.

czwartek, 18 września 2014

Focaccia z pieczonymi prawdziwkami i winogronami. Jest dobro, w ludziach i na talerzu.


Mówiłam Wam, że mam cudownych sąsiadów? No tak, mówiłam. Ale nie mówiłam, że Ci sąsiedzi mają cudowne dzieci. Właściwie to też mówiłam, ale miałam na myśli małe szkraby biegające wokół naszej "wspólnoty". Dzisiaj przywołuję starsze, dorosłe dziecko, które regularnie odwiedza sąsiadów z "pierwszego". Ich życzliwa córka Ania zostawiła nam, na wycieraczce, koszyk z leśnymi grzybami i drugi z winogronami. I co Wy na to? Bezinteresownie! Wracasz późno, po pięknym, morskim weekendzie, znajdujesz taką niespodziankę i nagle nie możesz się doczekać poniedziałku!
Zbieg okoliczności, że akurat przed weekendem trafiłam na przepis innej Ani z bloga Kucharnia? Możliwe. I mimo, że ani jednej ani drugiej nie znam na tyle dobrze, żeby powiedzieć więcej niż parę zdań, to wystarczy tej znajomości by rzec, że dzielą się ze światem dobrodziejstwem natury, czasem i słowem. Bezinteresowne gesty traktuję wyjątkowo patetycznie, dlatego ten wpis i przepis, choć nie jest autorski, dedykuję właśnie tej filigranowej nauczycielce, wcale niefiligranowych uczniów, która odreagowuje codzienne zmagania w podtoruńskich lasach. Wypuszcza się w nie samotnie i mimo obaw matki, wcale nie zamierza zaprzestać tych praktyk. Ja nie martwię się o jej bezpieczeństwo, bo cóż złego może spotkać dobrego człowieka?  Chyba tylko wzajemność, którą ja oddaję zamkniętą w słoiczkach z galaretką z winogron Concord (też z przepisu Annny Marii), ze śliwkowymi powidłami i foccacią z pieczonymi prawdziwkami, winogronami i rozmarynem. Widok tego włoskiego przysmaku, o tutaj, nie pozwala o sobie zapomnieć.

Składniki, cytując dosłownie za autorką, na dwie sztuki:
zaczyn:
3/4 szklanki ciepłej wody
2 łyżki letniego mleka
1,5 łyżeczki cukru
1 1/4 łyżeczki drożdży instant
ciasto:
250 g mąki

1/2 łyżeczki soli
2 łyżki oliwy

dodatkowo:
10 prawdziwów
pół szklanki winogron
gałązka rozmarynu, posiekana
marynata do grzybów:
2 łyżki oliwy
1 ząbek czosnku
pół łyżeczki soli
1 gałązka rozmarynu

Przygotować zaczyn i odstawić na 10 minut. Połączyć, mikserem z końcówkami "haki", wszystkie składniki i wyrobić gładkie ciasto. Przełożyć do wysmarowanej oliwą miski, przykryć spożywczą folią i odstawić na minimum godzinę. Po tym czasie odgazować i podzielić na dwie części. Znowu przykryć folią i poczekać aż lekko "spuchnie". Na blasze wyłożyć papier do pieczenia i delikatnie [posmarować oliwą. Dłonie także posmarować oliwą i rozciągnąć dwa kształtne prostokąty. Zostawić pod przykryciem na minimum godzinę, przykryte lnianą ściereczką. W tym czasie przygotowywać grzyby.
Rozetrzeć sól i igiełki rozmarynu w moździerzu. Dodać czosnek i dalej rozcierać. Połączyć z oliwą. Grzyby oczyścić i przełożyć do większej miski. Wymieszać z marynatą i odstawić na 30 minut. Po tym czasie przeciąć każdy wzdłuż łodygi. Ułożyć na papierze do pieczenia, polać marynatą z miski i grillować około 20 minut (powinny lekko się zapiec) pod maksymalnie rozgrzaną grzałką piekarnika (pozostaną chrupkie). 

Wyrośnięte "placki" posmarować delikatnie oliwą. Posypać solą, rozmarynem i układać, jak na zdjęciu, grzyby (stroną grillowaną do dołu) i winogrona. Zapiekać 17 minut w rozgrzanym do 210 stopni piekarniku. 

Cynamonowe rolsy czyli kanelbullar. I cóż, że ze Szwecji.

To kolejne, nocne wariacje, drożdżowych rolsów. Od dawna przymierzałam się do wersji bezowocowej, ale zawsze jakieś sezonowe były pod ręką. Tym razem nie było nic i dlatego nadszedł czas na wersję przyprawioną cynamonem. Kanelbullar, bo tak zwą się te pyszne, aromatyczne, maślane bułeczki, pochodzą ze Szwecji i doczekały się już nawet swojego Dnia, który obchodzony jest czwartego października. 
Z dzieckiem na "jednym ręku", z mikserem "w drugim", w kilka minut miałam gotowe ciasto. Kacper uwielbia odgłosy kuchni, które wyciszają go, po nocnym karmieniu, niczym najpiękniejsza kołysanka ;) W jego towarzystwie nocne pieczenie nabrało innego wymiaru. Relacjonuje mu każdy szczegół, z kolejnych etapów wyrabiania ciasta, a On, "wlepia" we mnie zasłuchane oczy, jakby rozumiał każde słowo. Nie jestem już sama w cichej, pustej kuchni. Mam obserwatora, który cały czas się uśmiecha. I nie wiem czy bardziej cieszy go paplanina mamy czy myśl o porannym błysku w oku starszego brata, którego z łóżka "wygania" zapach bułeczek i gaworzący braciszek.


Składniki na 16 bułeczek:
zaczyn:
40 g drożdży
szklanka ciepłego mleka
łyżeczka cukru
łyżka mąki
ciasto właściwe:
3 szklanki mąki (użyłam pół na pół mąkę 450 i 650)
1 jajko, rozbełtane
pół szklanki cukru
pół kostki masła, roztopionego
szczypta soli
nadzienie:
miękkie masło do posmarowania ciasta
cynamon
cukier trzcinowy 
dodatkowo:
jajko do smarowania
cukier do posypania
Składniki zaczynu wymieszać i odstawić aż podrośnie. Przesiać mąki do dużej miski, dodać pozostałe składniki, zaczyn i wyrabiać gładkie, lśniące ciasto, około 6 minut mikserem z końcówką "haki". Odstawiamy do podwójnego wyrośnięcia. Ciasto będzie luźne, ale po wyrośnięciu łatwo pozwoli się rozciągnąć na blacie. Podwojone ciasto odgazowujemy, smarujemy ręce roztopionym masłem i formujemy prostokąt o grubości 2 cm. Smarujemy masłem, posypujemy obficie cynamonem i cukrem trzcinowym. Zwijamy w rulon, zaczynając od dłuższego boku. Kroimy na 16 porcji i układamy na dwóch blachach, przekrojoną stroną. Formujemy zgrabne bułeczki, lekko przyklepując. Odstawiamy na 30 minut pod przykryciem. Piekarnik rozgrzewamy do 220 stopni. Wstawiamy blachę i zmniejszamy temperaturę do 180. Pieczemy 15 minut, pakujemy, jeszcze gorące, do szkolnego plecaka i czekamy na szkolnego lajka :) 
Inspirację czerpałam stąd

wtorek, 16 września 2014

Kruche tarteletki z cytrynowym kremem i malinami. Ostatni, letni deser.

Składniki na 6 tarteletek o średnicy 12 cm.
Ciasto:
250 g mąki krupczatki
125 g zimnego masła
1 żółtko
1 łyżka lodowatej wody
szczypta soli
Custard lemon:
3 żółtka
czubata łyżka skrobi kukurydzianej
3 czubate łyżki drobnego cukru do wypieków
1 cukier wanilinowy
skórka otarta z połowy cytryny
320 ml skondensowanego mleka (użyłam w kartoniku marki Pilos)
300 g świeżych malin
Masło pokroić w drobną kostkę, dodać do mąki, wymieszać z pozostałymi składnikami i zagnieść, energicznie, kruche ciasto. Uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i zamrozić. W tym czasie przygotować krem. Rondelek z grubym dnem ustawić na małym ogniu. Wymieszać cukry, skrobię i żółtka. Kiedy składniki się połączą wlać mleko i dodać skórkę. Cały czas mieszając doprowadzić do zagotowania. Od razu wyłączyć, przykryć, jeszcze gorący krem, folią spożywczą i ostudzić. Naczynia do tarteletek wysmarować, bardzo dokładnie, masłem. Wyjąć ciasto z zamrażalnika i od razu zetrzeć na grubej tarce. Starte, rozprowadzić, dokładnie, na dnie i bokach foremek. Dno nakłuć widelcem. Piec w 180 stopniach (środkowy poziom) przez 25 minut. Z foremek wyjąć zupełnie ostudzone.
Wypełnić zimnym kremem i malinami.

Pizza z sosem z pieczonych pomidorów, figą, bałkańskim serem i rozmarynem

 
 Składniki na cztery podłużne pizze:
Ciasto:
3 szklanki mąki
1 szklanka ciepłej wody
1 łyżeczka suszonych drożdży
2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżeczka soli
Sos pomidorowy:
blacha różnych gatunków pomidorów; użyłam koktajlowych, malinowych, czerwonych, żółtych
łyżka ziół prowansalskich
łyżeczka soli
4 łyżki oliwy
2 łyżki octu winnego
łyżeczka cukru
2 ząbki czosnku
Dodatki:
2 figi
100 g sera bałkańskiego (może być feta lub ser pleśniowy)
2 gałązki rozmarynu
ocet balsamiczny z gruszki, do podania
pół szklanki startego sera, grana padano
Pomidory obrać z szypułek, wyciąć gniazda nasienne, większe przekroić na ćwiartki. Posypać ziołami, solą, polać oliwą i piec 30 minut w 200 stopniach. Ostudzić i zmiksować z pozostałymi składnikami. Odparować, jeśli jest zbyt wodnisty. Przechowywać w słoiczkach, wcześniej zapasteryzowanych.
Wszystkie składniki ciasta wyrobić, ręcznie lub tak jak ja w malakserze, plastikowym nożem, na gładkie, elastyczne ciasto. Przykryć folią spożywczą i odstawić aż podwoi objętość. Podzielić na 4 części. Każdą rozwałkować na podłużny placek, przypominający łzę lub na kształt, jaki wyjdzie spod wałka. Ułożyć na 2 blachach z piekarnika, przykryć folią spożywczą lub ściereczką i poczekać aż lekko podrośnie (około 30 minut).
Piekarnik rozgrzać do 220 stopni. Smarować pizzę 2 łyżkami sosu, posypać serem, ułożyć figi, ser i posypać posiekanym rozmarynem. Piec 15 minut.


piątek, 12 września 2014

Bananowy chlebek z figą i żurawiną. Najlepszy z masłem i konfiturą z mirabelek.



Pobudka 4.05. Karmienie piersią, nocna toaleta i ...wielkie, wyspane oczy! Skoro "łysy" uaktywnia nas w nocy, to zrobimy niespodziankę starszemu bratu i zapakujemy do plecaka bananowy chlebek. Siup na bujaczek, grzechotka do małej rączki, łopatka do dużej i kręcimy, każdy swoje, ciasto. Moje gotowe w pięć minut, ląduje w piekarniku. Ciasto Malucha kręci się do teraz. Uaaa. Dobranoc...
Składniki na małą keksówkę:
2 szklanki mąki
pół szklanki trzcinowego cukru
70 g stopionego masła
2 łyżki cukru wanilinowego
1 łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta soli
1 łyżeczka cynamonu
pół łyżeczki imbiru
2 rozmącone jajka
2 banany
1 figa
1 mała antonówka (można pominąć)
2 łyżki suszonej żurawiny
Owoce rozgnieść z masłem, najlepiej widelcem. Dodać przyprawy, cukry, jajka i dokładnie połączyć. Wymieszać z mąką, silikonową łopatką i przełożyć do keksówki wysmarowanej masłem i posypanej mąką. Piec godzinę w 170 stopniach. Wystudzić na kratce. Pokroić na grube kromki i przełożyć masłem i konfiturą z mirabelek.

czwartek, 11 września 2014

Drożdżowe bułeczki z farszem z marchewki, tymianku i ziarnami słonecznika.

Składniki na 14 bułeczek:
Ciasto:
400 g mąki 650
100 g roztopionego masła
1 jajko, roztrzepane
2 łyżki jogurtu greckiego
pół łyżeczki soli
zaczyn
25 g drożdży
łyżka mąki
łyżeczka cukru
100 ml ciepłego mleka
Farsz:
4 marchewki, starte na grubej tarce
2 ząbki czosnku, w kosteczkę
listki z dwóch gałązek tymianku
łyżka masła
3 łyżki uprażonych ziaren słonecznika
płaska łyżeczka soli
płaska łyżeczka imbiru
Wymieszać wszystkie składniki zaczynu i odstawić na 15 minut. Przesiać mąkę do dużej miski, wlać jajko, masło, dodać jogurt, wyrośnięty zaczyn, sól i wyrobić gładkie, elastyczne ciasto (mikserem z końcówkami "haki"). Przykryć szczelnie folią spożywczą i poczekać aż podwoi objętość. W tym czasie przygotować farsz.
Rozpuścić masło na dużej patelni. Delikatnie zeszklić czosnek z tymiankiem. Dodać marchewkę i prużyć tak długo, aż będzie miękka. Doprawić solą i imbirem. Ostudzić. W blenderze zmiksować ziarna słonecznika, dodać letnią marchewkę i ponownie zmiksować (ziarna powinny być wyczuwalne).
Ciasto rozciągnąć, w palcach,  na prostokąt o wymiarach 30x20 cm. Rozłożyć farsz na całej powierzchni i zwinąć w rulon. Podzielić na 14 kawałków i ułożyć, naciętą stroną, zachowując odstępy, na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przykryć lnianą ściereczką i odstawić na 30 minut. Piec 20 minut w 180 stopniach. Podać z kremem z kukurydzy. Przepis tutaj.

Krem z kukurydzy z imbirem i oliwą z dyni

Są dni, że potrafię spalić wodę i zwarzyć jajecznicę. Wpływ pełnego księżyca, pobudka w środku nocy, pierwsza lewa noga, nie znam przyczyny. I nie wiem, że mam słabszy dzień, dopóki nie zacznę psuć prostych dań. Na szczęście "po nocy przychodzi dzień", taki jak ten, i wszystko znowu do siebie pasuje. Imbir do kukurydzy, marchewka do ziaren słonecznika, drożdżowe bułeczki do kremowej zupy, bujaczek trzymiesięczniaka do blatu w kuchni. Wena na dobre powróciła z wakacji. Maluch pozwala jej się bujnąć, w nieznane, sam bujając w obłokach na dżenderowym (różowym) foteliku. Szczęśliwie nie muszę rezygnować z ulubionego zajęcia. Jeśli nie gaworzy w rytm blendera, malaksera czy siekającego noża, przesypia większość czasu z dala od kuchennych hałasów. Wspólnymi siłami (on spał i głośno sapał) wyczarowaliśmy ten obiad. A tym chętniej się chwalę, bo musiałam skorzystać z tego co pod ręką. Deszcz nie pozwolił na codzienny spacer i zakupy. W niespełna godzinę (bez wyrastania ciasta) pachniało już drożdżowymi bułkami i imbirowym kremem z kukurydzy. 
Składniki na 4 porcje:
2 kolby kukurydzy
2 cebule, w piórka
2 ziemniaki, w kostkę
spory kawałek imbiru, w kostkę
1 duża antonówka
litr bulionu warzywnego
2 gałązki tymianku
sól 
świeżo mielony pieprz
czubata łyżka masła
oliwa z dyni do podania
W garnku z grubym dnem rozpuścić masło. Podsmażyć imbir i cebulę. Do miękkiej cebuli dodać gałązki tymianku, ziemniaki i smażyć, aż będą miękkie. Podlewać gorącym bulionem, kiedy będą przywierać do dna. Do miękkich ziemniaków dodać pokrojone w kostkę jabłko. Po chwili wlać resztę bulionu i gotować 10 minut. Kolby kukurydzy przekroić na pół. Ustawić przeciętą stroną na desce i ostrym nożem ściąć ziarna kukurydzy. Wrzucić na ostatnie 5 minut do zupy. Całość zmiksować, przetrzeć przez sito i znowu zmiksować. Podać z oliwą z dyni. Wspaniałym dodatkiem są drożdżowe bułeczki z farszem z marchewki i ziaren słonecznika. Przepis tutaj.

wtorek, 9 września 2014

Kasza gryczana z gruszką, rozmarynem, wodą różaną i szałwiowym pstrągiem. Wena powraca.

Mam ostatnio ciężką rękę do pisania, ale gotowanie ciągle przychodzi mi łatwo. Połączyłam subtelne nuty ziół, słodycz gruszki i nieziemski aromat wody różanej z kaszą gryczaną. Dorzuciłam towarzystwo grillowanego pstrąga, z szałwią, który uzupełnia dietę matki karmiącej i wyszło takie cudo, że nie mogę wyjść z zachwytu.  
Wena wróciła z wakacji i mimo ograniczonych możliwości, nie przestaje mnie zadziwiać!
Składniki dla 3 osób:
200 g kaszy gryczanej prażonej
2 czerwone cebulki
2 ząbki czosnku
2 gruszki odmiany klapsa
2 gałązki rozmarynu
2 gałązki złotego oregano
łyżka masła
1 łyżka wody różanej
sól
4 łyżki kompotu z rabarbaru lub białego wina
3 filety z pstrąga
5 listków szałwii
sól
masło szałwiowe
50 g zimnego masła
10 listków szałwii
kilka kryształków soli morskiej
Kaszę ugotować w osolonej wodzie, około 15 minut. Wyjąć z wody i zostawić w woreczkach. Na dużej patelni rozpuścić masło. Posiekać drobno listki rozmarynu, oregano i wrzucić na rozgrzane masło. Po chwili dodać, pokrojone w kostkę, czosnek i cebulki. Dusić chwilę, aż zaczną się szklić. Dodać pokrojone w kostkę gruszki (obrane ze skórki), wlać kompot, zwiększyć ogień i odparować płyn (2 minuty). Zmniejszyć ogień, dodać kaszę, wodę różaną i doprawić solą.
W blenderze przygotować masło szałwiowe, miksując wszystkie składniki. Zawinąć w folię spożywczą i zamrozić. Pstrąga natrzeć solą i odstawić na 30 minut. Wyjąć masło, pokroić na cienkie plasterki i ułożyć na rybie. Grillować 8 minut. 
Podgrzać talerz, kaszę i podać z kawałkami pstrąga.

poniedziałek, 8 września 2014

Nadziewane cukinie. Klasyka z piekarnika.

Składniki:
3 średnie cukinie
500 g mielonej łopatki
1 duża cebula, w kostkę
4 ząbki czosnku, w plasterki
10 czarnych oliwek, w plasterki
2 łyżeczki kaparów
100 ml passaty lub 2 zmiksowane pomidory
50 ml czerwonego wina
sól, czarny pieprz
1 łyżka ziół prowansalskich
2 łyżki oliwy, do smażenia
150 g sera kolumb, startego
Cukinie umyć i osuszyć. Przekroić wzdłuż, na dwie równe części. Ostrym nożem naciąć kratkę i posolić. Odstawić na kilka minut, aż zacznie zbierać się woda. Zebrać ją ręcznikiem papierowym. Ułożyć warzywa na blasze wyłożonej papierem i podpiec, 10 minut, w 200 stopniach. Ostudzić. Na oliwie usmażyć cebulę, czosnek, kapary, oliwki i wydrążone kostki cukinii. Kiedy cebula będzie szklista, zdjąć z patelni i usmażyć mięso. Podlać winem, wrzucić ponownie warzywa, dodać łyżeczkę soli, pieprz, zioła prowansalskie i wlać passatę. Zwiększyć maksymalnie temperaturę i ciągle mieszając odparować cały płyn. Ostudzić. Dodać posiekaną natkę i 2/3 sera. Przełożyć farsz do wydrążonych cukinii, posypać resztą sera i piec 20 minut w 200 stopniach. 

Letnia czy już jesienna? Tarta z rabarbarem i różaną bezą, tylko moja.

Tylko moja, bo tylko ja uwielbiam połączenie chrupkiej, słodkiej bezy, z różaną nutą i puszystym środkiem, z kwaśnym rabarbarem i kruchym ciastem. Każdy kęs jest idealny, jest mój. 
Składniki:
ciasto, na dwie tarty:
3 szklanki mąki krupczatki (500 g)
pół szklanki drobnego cukru
2 żółtka z małych jajek
2 łyżki stołowe zimnej wody
250 g zimnego masła
szczypta soli
beza:
210 g białek (z siedmiu jajek)
1,5 szklanki drobnego cukru (300 g)
1 łyżka skrobi kukurydzianej (może być ziemniaczana)
1 łyżka octu z jabłek
2 łyżki wody różanej
dodatkowo:
300 g rabarbaru
2 łyżki brązowego cukru
Zagnieść szybko ciasto, podzielić na dwie części i zamrozić. Po dwóch godzinach jedną część zetrzeć na tarce, drugą przechować na następną tartę. Formę do tarty o średnicy 28 cm wysmarować masłem. Startym ciastem wyłożyć dno, boki i podpiec 20 minut w 180 stopniach. Lekko ostudzić. W tym czasie umyć rabarbar, pokroić na mniejsze kawałki i wymieszać z dwiema łyżkami cukru. Białka ubić na puszystą pianę, stopniowo dodając cukier. Na końcu dodać skrobię, ocet i wodę i wymieszać silikonową łopatką.
Na ostudzony spód wyłożyć rabarbar (bez soku), a na nim ułożyć bezę, zostawiając 5 cm bok (beza rozleje się w trakcie pieczenia). Piec 40 minut w 170 stopniach.

piątek, 5 września 2014

Zapiekane, śniadaniowe koszyczki z naleśników, z ziołowym serkiem, smażoną szałwią i jajkiem.

Który przepis umieścić jako pierwszy w pierwszym, powakacyjnym miesiącu? Klasycznego kurczaka pieczonego w białym winie z szałwią i papierówkami, podanego z pieczonym ziemniakiem w rozmarynowej soli i marchewką w glazurze z miodu i tymianku? Czy naleśnika smażonego na maśle szałwiowym, zapiekanego z jajkiem, ziołowym serkiem i smażoną szałwią? Które danie bardziej pasuje na otwarcie nowego roku? Oczywiście, że śniadanie, które w moim domu jest najważniejszym posiłkiem ever!
Obydwa przepisy pełne są aromatycznych ziół, z przewagą szałwii, której hołubię i uprawiam wszędzie. W doniczkach na parapecie, w donicach na tarasie, w ogrodzie na wsi. Ulubione zioło, które proste naleśniki wywyższa ponad przeciętne danie!
Przyglądając się długim, zielonym, mięsistym liściom, przeniosłam się na Simi, grecką wyspę nieopodal Rodos, gdzie spotkałam, już ostatnich, poławiaczy gąbek i kupiłam najbardziej aromatyczne zioła, po tej stronie Ziemi. Starannie wyselekcjonowane, umieszczone w szczelnych woreczkach, mieszanki, wykorzystuję do dzisiaj, choć od powrotu minęło już parę lat. Do pomidorów, do ryb, do ziemniaków, do sera... Niby nic nadzwyczajnego. W każdej dobrze znane nazwy: bazylia, oregano, mięta, majeranek, tymianek i szałwia, właśnie. Miejscowi zielarze dorzucili szczyptę magii i tonę słońca. Zaciągam się ich aromatem, niczym wytwornymi perfumami.