Strony

niedziela, 17 lutego 2013

dwie bomby jednego dnia - jedna kulinarna, druga kinowa - obydwie zjadłam z Wiktorem:)

"pyzy z łacha", a może "kluchy na lumpie"? 
obydwie nazwy brzmią okropnie, ale nie dla Poznaniaków:) dla nich to zrozumiałe uzupełnienie uroczystego obiadu, bynajmniej okropnego:)
mowa o znanych wszystkim pyzach drożdżowych, które stanowią doskonały dodatek do dań głównych lub daniem głównym są:)
spędziłam w Poznaniu kilka lat, ale tej nazwy nigdzie nie słyszałam; pewnie dlatego, że ani wtedy ani dzisiaj już nikt nie obwiązuje garnków "łachem" czy "lumpem", żeby ugotować je na parze:)
dzisiaj wystarczy sitko osłonowe (polecam z ikei z uchwytem, choć na zdjęciu fackelmann), którym zazwyczaj przykrywamy, pryskającą tłuszczem, patelnię i pokrywka o odpowiedniej wysokości:)
rozpisuję się, a przecież użyłam gotowe pyzy z Lidla...
i wcale nie żałuję, bo zaoszczędziłam mnóstwa czasu, a były "pampuśne" jak trzeba:) 
kiedy będą daniem głównym, zrobię je sama:)
dzisiaj były udanym dodatkiem do polędwicy wieprzowej, zapiekanki z kalafiora i grzybowego sosu, właściwie sosem były wypełnione:)
sos z suszonych grzybów i pieczarek

10 małych pieczarek
garść suszonych podgrzybków
biała część pora pokrojona w cieniutkie piórka
2 ząbki czosnku pokrojone w drobną kosteczkę
łyżka masła
200 ml śmietany kremówki
jasny sos sojowy lub maggi
sól
pieprz
suszone grzyby moczyłam w zimnej wodzie, aż zmiękły; opłukałam pod bieżącą wodą i ugotowałam w osolonej wodzie przez 20 minut; na maśle podsmażyłam czosnek (uważałam, żeby nie zbrązowiał, bo wtedy ląduje w śmieciach, bez patelni;)), dodałam por i dusiłam przez kilka minut, aż był szklisty; dodałam obrane ze skóry i pokrojone w plasterki pieczarki i smażyłam podlewając odrobiną białego wina; kiedy wszystkie płyny odparowały wlałam śmietanę, przyprawy ( 2 chluśnięcia sosu, 2 szczypty soli i kilka obrotów młynkiem z pieprzem) i pozwoliłam mu zgęstnieć; gotowy czekał przykryty na swoją kolej;

zapiekanka z kalafiora
1 kalafior
3 kromki czerstwego, razowego chleba
pół pęczka natki pietruszki
2 gałązki świeżego rozmarynu
1 duży ząbek czosnku
pół łyżeczki soli morskiej
3 łyżki oliwy
3 cieniutkie plasterki wędzonego boczku (niezmiennie, jeśli w plasterkach to używam z Morlin)
50 g startego sera grana padano (twardy włoski ser)
kalafior, w całości, gotowałam w dużej ilości osolonej wody przez 10 minut; usunęłam głąb! uśmiecham się, kiedy używam tego słowa, nawet w kontekście warzywnym, bo przypomina mi się psotna Julka*, którą "środkiem kapusty" przezywał brat;) 

podzieliłam kalafior na osiem części i wymieszałam z chlebową pastą;
do miksera wrzuciłam pokrojone kromki chleba, natkę, rozmaryn, boczek, czosnek, sól i polałam oliwą; wszystkie składniki zmiksowałam pulsacyjnie i przełożyłam do kalafiora; dodałam ser i jeszcze ciut oliwy, żeby wszystkie dobrze się połączyły;
piekłam zapiekankę 20 minut na dolnej półce piekarnika pod grzałką ustawioną na maksa (powinna być przyrumieniona)! 
pomysł na "kalafior inaczej", pochodzi z książki Jamiego, ale on miesza ser ze śmietaną i zalewa nim kalafior, a mieszanką chlebową, trochę inną, posypuje wierzch;)
obydwie wersje są inne, obydwie chrupkie, obydwie wyraźne i obydwie przepyszne:)
zostały pyzy... ale już nie przepis, a podanie, bo ten podany jest na opakowaniu:)
wycięłam z nich, ostrym nożem, środki i wypełniłam sosem grzybowym; po jednej stronie ułożyłam polędwicę, po drugiej kalafiorową zapiekankę...
to była prawdziwa bomba (w moich rodzinnych stronach pyzy nazywa się "bomby na parze") smaku:) 
była też wstępem do innej bomby - "Django", którą na deser (choć i był z czekolady, na stronie za chwilę) "zjadłam" z Wiktorem w kinie! 
uczta dla kinomana i melomana:) 
Tarantino, mimo, że w filmie apetyczny nie jest, osiągnął już status kinowego "wyjadacza"!  nikt inny nie potrafi połączyć tak dobrze jak on, całego, dostępnego warsztatu w niebywałe widowisko! i ta muza - kolejny soundtrack do kolekcji:) 

a żeby zakończyć w temacie gotowania to niedługo upiekę White Cake (biały tort ze strony Kino&Kuchnia) którym DiCaprio częstował Waltza i Foxxa - ten pierwszy to najlepsze "danie główne", a nie drugoplanowe i w wyścigu po Oscara 2013 absolutny faworyt:)
wszystko co kompletne, a to menu takie jest, od wczoraj nazywać będę "dżango":)

* Julka jest bohaterką książki Ewy Nowak "Środek Kapusty" - siedmioletnia dziewczynka, a mądrzejsza od niejednego 17 latka;) polecam do czytania na głos dla pierwszoklasistów:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny :)