wszyscy się odchudzają:) jedni korzystają z porad dietetyka, inni z Dukana, jeszcze inni oszukują żołądek dobrze brzmiącą dietą Cambrigde czy Kwaśniewskiego... są też tacy, którzy zawsze zaczynają od poniedziałku, od jutra, po weekendzie... mogłabym tak wymieniać w nieskończoność, bo sama tak mówię, bardzo często :(
pierwszy sukces diety jest wtedy, kiedy zaczynamy sami gotować, drugi, kiedy gotujemy dla kogoś, a trzeci kiedy zaczyna innym smakować:)
każdy ma swoją filozofię na "trzymanie" formy, inny usprawiedliwia jej brak różnymi okolicznościami, a u mnie prawda jest taka, że tak jak lubię karmić, to jeszcze bardziej kocham jeść :)
wytrawny naleśnik, na pewno, nie jest dietetyczny, a mały kawałek, z wielkiej porcji, jeszcze nikomu nie zaszkodził;)
resztę Młody wciągnął na śniadanie i to jeszcze w łóżku:) taka mała niespodzianka i małe pocieszenie po koszmarnej przegranej Realu:( ale się wkurzał na Lewego!!!
a propos, wracam dzisiaj z pracy, a mąż, kawalarz, częstuje mnie dowcipem:
nad ranem żona budzi Mourinho (dla tych co nie mają fanów w domu, to trener Realu Madryt):
- kochanie wstawaj, już piąta!
- co!!! znowu Lewandowski!!!
2 jajka
pół szklanki mąki
pół szklanki mleka
łyżka posiekanych listków tymianku
szczypta soli
dojrzała gruszka
50 g sera gorgonzola dolce
garść rukoli
orzechy laskowe/włoskie
połączyłam jajka, mleko i mąkę, dodałam zioła, odrobinę soli i przelałam masę do wysmarowanego masłem naczynia do tarty;
ser pokroiłam w drobną kostkę i równomiernie posypałam ciasto naleśnikowe; piekłam przez 20 minut w rozgrzanym do 200 st piekarniku na środkowym poziomie (opcja góra dół); gruszkę obrałam ze skórki, wydrążyłam środek i pokroiłam w bardzo cieniutkie plasterki;
na upieczonym naleśniku ułożyłam spiralnie gruszkę, na środku rukolę, a całość posypałam orzechami...
myślałam, że go obudzę, ale zapach był szybszy od Lewego ;) 1:0 dla niego, zapachu, nie Lewego :)
pierwszy sukces diety jest wtedy, kiedy zaczynamy sami gotować, drugi, kiedy gotujemy dla kogoś, a trzeci kiedy zaczyna innym smakować:)
każdy ma swoją filozofię na "trzymanie" formy, inny usprawiedliwia jej brak różnymi okolicznościami, a u mnie prawda jest taka, że tak jak lubię karmić, to jeszcze bardziej kocham jeść :)
wytrawny naleśnik, na pewno, nie jest dietetyczny, a mały kawałek, z wielkiej porcji, jeszcze nikomu nie zaszkodził;)
resztę Młody wciągnął na śniadanie i to jeszcze w łóżku:) taka mała niespodzianka i małe pocieszenie po koszmarnej przegranej Realu:( ale się wkurzał na Lewego!!!
a propos, wracam dzisiaj z pracy, a mąż, kawalarz, częstuje mnie dowcipem:
nad ranem żona budzi Mourinho (dla tych co nie mają fanów w domu, to trener Realu Madryt):
- kochanie wstawaj, już piąta!
- co!!! znowu Lewandowski!!!
2 jajka
pół szklanki mąki
pół szklanki mleka
łyżka posiekanych listków tymianku
szczypta soli
dojrzała gruszka
50 g sera gorgonzola dolce
garść rukoli
orzechy laskowe/włoskie
połączyłam jajka, mleko i mąkę, dodałam zioła, odrobinę soli i przelałam masę do wysmarowanego masłem naczynia do tarty;
ser pokroiłam w drobną kostkę i równomiernie posypałam ciasto naleśnikowe; piekłam przez 20 minut w rozgrzanym do 200 st piekarniku na środkowym poziomie (opcja góra dół); gruszkę obrałam ze skórki, wydrążyłam środek i pokroiłam w bardzo cieniutkie plasterki;
na upieczonym naleśniku ułożyłam spiralnie gruszkę, na środku rukolę, a całość posypałam orzechami...
myślałam, że go obudzę, ale zapach był szybszy od Lewego ;) 1:0 dla niego, zapachu, nie Lewego :)
ale wypasiony naleśnik !:D
OdpowiedzUsuń