Ach te bezy... Nie potrafię się bez nich obejść. I mimo, że chciałam, bardzo, naprawdę, upiec coś niekalorycznego, leciutkiego, delikatnego, nie znalazłam inspiracji. Zniechęcona sięgnęłam do lodówki po waniliowy serek z Grudziądza i trafiłam na kilka, odłożonych białek... Dalsze pisanie jest zbędne, no chyba tylko po to, żeby podzielić się z Wami przepisem :) Przedstawiam ciastko bezowe, po którym osiągnęłam "nieważkość" i żadna grawitacja nie ściągnie mnie na ziemię ;)
Składniki na trzy, podwójne ciastka, 6 porcji:
bezy
6 białek (około 240 g), w temperaturze pokojowej
200 g drobnego cukru
1 łyżka octu winnego
1 płaska łyżka skrobi ziemniaczanej
szczypta soli
6 kostek czekolady; u mnie mleczna, bo chłopaki nie lubią gorzkiej; gdybym nie musiała się dzielić, byłaby gorzka ;)
lemon curd
2 żółtka
40 g masła
3 czubate łyżki cukru pudru
sok i skórka z 1 cytryny
dodatkowo
3 czubate łyżki czarnych porzeczek z cukrem (własne przetwory) lub dżemu (teraz super dżem w Lidlu z Łowicza)
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Ostudzić. Białka ubić z solą. Kiedy masa będzie biała, stopniowo dodawać cukier, aż piana będzie ciężka i lśniąca. Na końcu dodać mąkę i ocet. Czekoladę, bardzo powoli, wmieszać ręcznie, rózgą. Czekoladę można też wcześniej zmrozić i dodać do gotowej masy starte wiórki (opcja dla osób o mniejszym doświadczeniu w pieczeniu bezy).
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Masę przełożyć do rękawa cukierniczego i wycisnąć, na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, sześć, dużych ciastek, o dowolnym kształcie. Piec, pierwsze pięć minut w 180 stopniach, później zmniejszyć temperaturę do 140 i piec dalej 40 minut. Wyłączyć piekarnik i zostawić bezy, najlepiej na noc albo przynajmniej na kilka godzin.
W tym czasie przygotować cytrynowy sos. Wyszorować cytrynę, sparzyć i osuszyć. Zetrzeć skórkę, wycisnąć sok. W rondlu rozpuścić masło, dodać cukier, skórkę, sok, na końcu żółtka. Podgrzewać, aż sos zgęstnieje. Przykryć folią spożywczą i odstawić do wystudzenia.
Ciasta odkleić od papieru i odwrócić.
Na jednym rozłożyć łyżkę sosu, na drugim łyżkę porzeczek.
Skleić. Posypać pudrem trzcinowym.
Niebiańskie ciastka :) ! A że uwielbiam bezy, to ten przepis wpisuję na moja listę " Do zrobienia ". Jest bardzo długa, ale to nic, przyjdzie czas i okazja, że i ja się rozpłynę :)..
OdpowiedzUsuńO Mamo! To musi smakować obłędnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
Obłędne!
OdpowiedzUsuńJa też nie umiem się oprzeć bezom... Mają w sobie coś takiego, że ach! :)