"...aż wreszcie znalazł się kupiec: na obiad można ją upiec..."
A pewnie, że można i żaden Brzechwa nie musi mnie zachęcać do kupna :)
Długi weekend to długie przygotowania, długie gotowanie i długie pieczenie.
Jest czas, jest slow food.
Pieczona dłużej łopatka, kaczka czy udziec z indyka smakują lepiej. Smakują lepiej, bo pieczone w "dochówce", sercu starego pieca, oddają niepowtarzalny aromat i miłość, i do gotowania i do tradycji...
Rozpływająca się w ustach maczanka toruńska (pieczona w 100 stopniach, przez 6 godzin, łopatka), na którą pomysł podpatrzyłam u Gesslera w Krakowie, jest o niebo lepszą wersją fastfoodowych kanapek. Podana na razowej bagietce, z grillowaną cebulą i pomidorem, wzbudziła zachwyt zwolenników łopatki w wersji z ciężkim, mącznym sosem ;) Rozbudziła też apetyt nastoletniego zwolennika tostów i hamburgerów. Pogodziłam łopatką w wersji slow trzy pokolenia. To najstarsze dbało o odpowiednią temperaturę w piecu, średnie o drewno, a najmłodsze o atrakcje w trakcie pieczenia...
W dobrej cenie kupiłam udka, żołądki i porcję rosołową.
Z korpusu i połowy żołądków standardowo, przez 3 godziny, gotowałam rosół z lubczykiem. Burzowe chmury, które zawisły nad wsią, rozgonił aromat dobrej zupy :)
Udka zanurzyłam na noc w solance. Miałam czas, weekend trwał i mimo, że przerwany jednym, roboczym dniem, zapowiadał się na kulinarne zwycięstwo.
Kaczka, nawet ta w buraczkach potrzebuje dobrego towarzystwa. Nie musi być zając, wystarczą soczyste, winne jabłka i pomarańcze, a na pewno nie skończy jak znana skądinąd dziwaczka;)
Nie chcę zgadywać co bardziej przyczyniło się do idealnego smaku, dochówka czy towarzystwo w brytfannie, ale zapewniam wszystkich, że smak z dzieciństwa powrócił.
6 udek
500 g żołądków z kaczki
10 winnych jabłek
6 łyżek konfitury z leśnych owoców
solanka: 1 litr zimnej wody, 1 łyżka soli kamiennej
po kilka gałązek świeżych ziół: lubczyk, mięta, melisa, oregano, tymianek
3 pomarańcze
5 ząbków czosnku
świeżo zmielony pieprz
sos: 1 czerwona cebula, 50 ml białego wina, łyżka masła, 50 ml śmietany kremówki, sól morska
Udka i żołądki zanurzyłam na noc w 2 litrach solanki. Rano wyjęłam, odsączyłam, wycisnęłam sok z pomarańczy i natarłam nim udka. Dodałam pieprz i zioła. Z siedmiu jabłek wydrążyłam gniazda nasienne i pokroiłam na ósemki. W żeliwnej brytfannie układałam partiami jabłka, na nich 3 udka, żołądki, jabłka, udka i znowu jabłka. Zioła poupychałam w szczeliny, na wierzch położyłam nieobrane ząbki czosnku. Piekłam 3 godziny, podglądając co pół godziny. Godzinę przed końcem odlałam litr wywaru.
Przygotowałam sos. Na łyżce masła podsmażyłam pokrojoną w kostkę cebulę. Kiedy zaczęła przywierać, podlewałam na zmianę winem, odtłuszczonym wywarem i śmietaną. Doprawiłam kilkoma ziarenkami soli morskiej.
Pół godziny przed końcem pieczenia udek, wstawiłam do nagrzanego do 200 stopni piekarnika, wydrążone jabłka. Każdą połówkę wypełniłam łyżką konfitury leśnej.
Podałam z młodymi ziemniakami z koprem, sałatą z nowalijkami i jogurtowym sosem.
Porcja była idealna, sjesta na łące, desery w lodówce...
Truskawki z bezą ukrytą po puszystym, waniliowym kremem |
znasz się na robocie, wygląda to bardzo dobrze
OdpowiedzUsuńdziękuję, choc zdjęcia z tego okresu blogowania nie są moją chlubą, ale dobry smak towarzyszy mi od początku :)
UsuńNo, no, człowiek całe życie się uczy... Jestem starszą panią i nie mam dochówki, ale pamiętam smak potraw wyczarowanych na porządnych kuchniach na ogniu. Trochę dostosowałam do moich warunków (tylko pod względem technologii) i wyszło cudo. Cudo, bo przepis jest ZNAKOMITY!
OdpowiedzUsuńNo, no, człowiek całe życie się uczy... Jestem starszą panią i nie mam już dochówki. Zastosowałam pewne myki technologiczne i wyszło cudo. Cudo, bo przepis jest ZNAKOMITY!
OdpowiedzUsuńdziękuję :) a ja dzięki Tobie sobie o nim przypomniałam :)
Usuń