...kiedy pierwszy raz widziałam ten film byłam małą dziewczynką (w 1987 miałam już co prawda 173 cm, ale lat niewiele;); pamiętam doskonale wszystkie sceny z kuchni i od kuchni:)
surowych i szarych klimatów Jutlandii i kontrastującej z tym klimatem kulinarnej sztuki Francuskiej Szefowej Cafe Anglais - Babette Hersant, nie można ominąć szerokim kulinarno-kinowym łukiem! jest to obowiązkowa lektura dla ceniących sztukę - "poprzez świat pobrzmiewa jeden długi krzyk z serca artysty: dajcie mi szansę postarać się ze wszystkich sił" - to prawda, którą przyswajam jako osobistą:)
Karen Blixen (to ta sama co napisała "Pożegnanie z Afryką" i to właśnie tam nauczyła się gotować, choć znawcy piszą, że robiła niezłe miszmasze europejsko-afrykańskie) w swoim opowiadaniu, a Gabryś Axel w filmie "Uczta Babette" sfotografowali, opisali i wreszcie ożywili XIX wieczną wioskę, jej religijną i zasadniczą do bólu społeczność, zdominowaną przez pastora, rosyjskim blinami Demidoff
zupą żółwiową - no nie wiem czy ta pozycja do mnie przemawia, ale Francuzi mają swoje kulinarne wariacje - aberracje:) jak nie żaby, to żółwie, to inne ślimaki - choć te ostatnie jadłam najlepsze w Chorwacji!
ale wróćmy do Danii; kiedy podała Cailles en sarcophagi
(przepiórki nadziewane "fła gra" - gęsia wątróbka z truflami; sarkofagi zrobiła z ciasta francuskiego, poniżej zdjęcie) to za pierwszym razem opadła mi kopara i właściwie została tam do dzisiaj;)
moje jedyne doświadczenia z takimi malutkimi ptaszkami to rosół z gołębi hodowanych przez dziadka, czy biały sos babci, w którym dusiła ptactwo - od świtu do obiadu "pyrkał" w brytfannie na dużym, chlebowym piecu; ten zapach, smak, spojrzenia dumnego dziadka - delicious memories...
ale przecież ja jestem ciągle w Danii i to dwa wieki temu;)
serwowała też do każdego dania wyborne trunki: szampany, burgundy, sherry, nawet woda była podana w konkretnym momencie uczty, co za kunszt - na tym się w ogóle nie znam, ale się poznam, bo przecież dobrze zapity posiłek staje się lżejszy do zniesienia każdego następnego;)...
“Przeważnie, przy dobrym posiłku, ludzie z Berlevaag odczuwali po pewnym czasie ociężałość. Ale dzisiaj było inaczej. Biesiadnicy stawali się coraz lżejsi, im dłużej jedli i pili, i coraz lżejsze były ich serca. „
...no i ten generał - jedyny nie objęty zmową milczenia;
taki generał przy stole to skarb:) - raz, że rozpoznawał bez mydła każdy serwowany smak, to jeszcze pięknie opowiadał o tym co jadł, a jak się zachwycał?
i to wszystko podczas jednej kolacji za jedyne 10 000 franków;)
cały film ocieka niespotykanymi dzisiaj wartościami moralnymi, religijnymi i artystycznymi:)
to też film o wyborach, które się nie bronią, nawet czas ich nie łagodzi...gorąco polecam smakoszom, melomanom, kinomanom i innym ...manom;)
żeby nie było tylko filmowo to na pewno zrobię bliny, już znalazłam przepis, mam też swoje foie gras z wiśniówką - ulubiona przystawka taty:(
w cieście francuskim zrobię ryby ze szpinakiem - przepis inspirowany ucztą u poznańskiej"Babette";)
film można obejrzeć teraz tutaj
surowych i szarych klimatów Jutlandii i kontrastującej z tym klimatem kulinarnej sztuki Francuskiej Szefowej Cafe Anglais - Babette Hersant, nie można ominąć szerokim kulinarno-kinowym łukiem! jest to obowiązkowa lektura dla ceniących sztukę - "poprzez świat pobrzmiewa jeden długi krzyk z serca artysty: dajcie mi szansę postarać się ze wszystkich sił" - to prawda, którą przyswajam jako osobistą:)
Karen Blixen (to ta sama co napisała "Pożegnanie z Afryką" i to właśnie tam nauczyła się gotować, choć znawcy piszą, że robiła niezłe miszmasze europejsko-afrykańskie) w swoim opowiadaniu, a Gabryś Axel w filmie "Uczta Babette" sfotografowali, opisali i wreszcie ożywili XIX wieczną wioskę, jej religijną i zasadniczą do bólu społeczność, zdominowaną przez pastora, rosyjskim blinami Demidoff
zupą żółwiową - no nie wiem czy ta pozycja do mnie przemawia, ale Francuzi mają swoje kulinarne wariacje - aberracje:) jak nie żaby, to żółwie, to inne ślimaki - choć te ostatnie jadłam najlepsze w Chorwacji!
ale wróćmy do Danii; kiedy podała Cailles en sarcophagi
moje jedyne doświadczenia z takimi malutkimi ptaszkami to rosół z gołębi hodowanych przez dziadka, czy biały sos babci, w którym dusiła ptactwo - od świtu do obiadu "pyrkał" w brytfannie na dużym, chlebowym piecu; ten zapach, smak, spojrzenia dumnego dziadka - delicious memories...
serwowała też do każdego dania wyborne trunki: szampany, burgundy, sherry, nawet woda była podana w konkretnym momencie uczty, co za kunszt - na tym się w ogóle nie znam, ale się poznam, bo przecież dobrze zapity posiłek staje się lżejszy do zniesienia każdego następnego;)...
“Przeważnie, przy dobrym posiłku, ludzie z Berlevaag odczuwali po pewnym czasie ociężałość. Ale dzisiaj było inaczej. Biesiadnicy stawali się coraz lżejsi, im dłużej jedli i pili, i coraz lżejsze były ich serca. „
...no i ten generał - jedyny nie objęty zmową milczenia;
taki generał przy stole to skarb:) - raz, że rozpoznawał bez mydła każdy serwowany smak, to jeszcze pięknie opowiadał o tym co jadł, a jak się zachwycał?
i to wszystko podczas jednej kolacji za jedyne 10 000 franków;)
cały film ocieka niespotykanymi dzisiaj wartościami moralnymi, religijnymi i artystycznymi:)
to też film o wyborach, które się nie bronią, nawet czas ich nie łagodzi...gorąco polecam smakoszom, melomanom, kinomanom i innym ...manom;)
żeby nie było tylko filmowo to na pewno zrobię bliny, już znalazłam przepis, mam też swoje foie gras z wiśniówką - ulubiona przystawka taty:(
w cieście francuskim zrobię ryby ze szpinakiem - przepis inspirowany ucztą u poznańskiej"Babette";)
film można obejrzeć teraz tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny :)