martwię się, że wiosna "zabalowała", z zimą, na dobre:(
a jeśli dobrze się razem bawią i nie chcą dopuścić do kaca, to może przekonam ją rosołem?
kilka ciepłych bulionówek, wsparcie okoliczności przyrody i mogłaby wpuścić czysty "oddech" w zniecierpliwione rośliny, ptaki, no i ludzi, oczywiście;)
rosół wyszedł bardzo aromatyczny, ale jaskółki nie przyfrunęły...
no cóż, może przepis przyda się, choć, dzisiejszym jubilatom i jutro zamiast "przeganiać" piwem alkoholową udrękę, zdecydują się na lepsze i zdrowsze rozwiązanie;)
rosół z kaczki z sacchettini z truflami i ricottą - to też pomysł na świąteczną zupę:)
pół kaczki
4 żółądki z kaczki
średni seler
3 średnie marchewki
2 łodygi selera naciowego
średni korzeń pietruszki
zielona część pora
kilka gałązek zielonej pietruszki
4 ziarna ziela angielskiego
2 liście laurowe
1 łyżka soli morskiej
2 suszone papryczki chili (ja używam malutkich o 2 cm długości)
świeżo mielony pieprz
1 opakowanie sacchettini (z Lidla, ale możecie wybrać inne, ulubione sakiewki)
podstawy gotowania rosołu podałam w przepisie na potrawkę z kurczaka, a ponieważ filozofia jest ta sama, to pozwolę sobie, zainteresowanych, odesłać do tego miejsca (klik);
sakiewki ugotowałam zgodnie z instrukcją na opakowaniu; ostry, korzenny albo inny leśny zapach, który uwalniał się z farszu był prawdziwym lekarstwem na zimowe rozdrażnienie:)
ułożyłam po kilka sakiewek w głębokim talerzu i zalałam gorącym rosołem - to był dopiero CZAD AROMAT! resztę sakiewek zapiekę z pomidorami i sosem beszamelowym, na kolację;)
pani Wiosno i wszyscy potrzebujący, zapraszam do stołu:)
a jeśli dobrze się razem bawią i nie chcą dopuścić do kaca, to może przekonam ją rosołem?
kilka ciepłych bulionówek, wsparcie okoliczności przyrody i mogłaby wpuścić czysty "oddech" w zniecierpliwione rośliny, ptaki, no i ludzi, oczywiście;)
rosół wyszedł bardzo aromatyczny, ale jaskółki nie przyfrunęły...
no cóż, może przepis przyda się, choć, dzisiejszym jubilatom i jutro zamiast "przeganiać" piwem alkoholową udrękę, zdecydują się na lepsze i zdrowsze rozwiązanie;)
rosół z kaczki z sacchettini z truflami i ricottą - to też pomysł na świąteczną zupę:)
pół kaczki
4 żółądki z kaczki
średni seler
3 średnie marchewki
2 łodygi selera naciowego
średni korzeń pietruszki
zielona część pora
kilka gałązek zielonej pietruszki
4 ziarna ziela angielskiego
2 liście laurowe
1 łyżka soli morskiej
2 suszone papryczki chili (ja używam malutkich o 2 cm długości)
świeżo mielony pieprz
1 opakowanie sacchettini (z Lidla, ale możecie wybrać inne, ulubione sakiewki)
podstawy gotowania rosołu podałam w przepisie na potrawkę z kurczaka, a ponieważ filozofia jest ta sama, to pozwolę sobie, zainteresowanych, odesłać do tego miejsca (klik);
sakiewki ugotowałam zgodnie z instrukcją na opakowaniu; ostry, korzenny albo inny leśny zapach, który uwalniał się z farszu był prawdziwym lekarstwem na zimowe rozdrażnienie:)
ułożyłam po kilka sakiewek w głębokim talerzu i zalałam gorącym rosołem - to był dopiero CZAD AROMAT! resztę sakiewek zapiekę z pomidorami i sosem beszamelowym, na kolację;)
pani Wiosno i wszyscy potrzebujący, zapraszam do stołu:)
szkoda, że znalazłem ten przepis dopiero wczoraj :-( ale nastepny kac tym przegonię :-)
OdpowiedzUsuń