wtorek, 14 października 2014

Tort bezowy z mango i orange curd. Wyjątkowy, bo wyjątkowa okazja.

Jak się ma sześćdziesiąt lat do czterech miesięcy życia? Nijak? A jednak są ze sobą ściśle spokrewnione. Dziadek i wnuczek. Najstarszy i najmłodszy w rodzinie. Jeden i drugi, prawdziwy Wesołek. Są nawet widoczne oznaki podobieństwa. Dostrzegam mądrość, radość, miłość w oczach jednego i drugiego. To właśnie te błyski, blaski i migawki powodują, że sześćdziesiąty jubileusz staje się wspaniałą okazją do świętowania. Nie przemija na przykrej refleksji o schyłku życia. Nowe życie dodaje nowego wigoru i choćby dziadek zapragnął odpocząć w bujanym fotelu, wnuk zmusi go do aktywnego spaceru na Barbarkę. Przyjemny powiew jesiennej aury, promienie, które zaglądają do wózka, rozmowy o bliskiej przyszłości, rytmiczny oddech Malucha... Nawet kalorie z wyjątkowego tortu i pieczonej kaczki były posłuszne i wyścieliły, zazwyczaj obsypane liśćmi, ścieżki. Lekkie, cudownie zbalansowane smaki, towarzyszyły nam tego dnia o każdej porze, nawet jeśli nie na podniebieniu to były przedmiotem dyskusji. Deser był moim prezentem dla taty.
Składniki na tort o średnicy 22 cm:
beza:
6 świeżych białek
130 g drobnego cukru do wypieków
130 g cukru pudru
1 łyżka skrobi ziemniaczanej
1 łyżka octu z jabłek
szczypta soli
płaska łyżeczka kakao
4 łyżeczki startej, gorzkiej czekolady
orange curd:
3 żółtka
3 łyżki cukru pudru
60 g masła
2 pomarańcze, sok i skórka
dodatkowo:
1 dojrzałe mango
200 g śmietany kremówki
250 g mascarpone
Białka ubić mikserem, stopniowo dodając cukier. Masa musi być lśniąca, sztywna i ciężka. Dopiero wtedy dodać ocet, mąkę, kakao i czekoladę. Rozgrzać piekarnik do 180 stopni. Na papierze do pieczenia odrysować dwa okręgi o średnicy 20 cm. Rozłożyć równomiernie masę bezową. Piec przez pierwsze pięć minut w 180 stopniach, potem zmniejszyć temperaturę do 135 stopni przez 90 minut. Nie otwierać, w ogóle, piekarnika i zostawić w nim bezę na całą noc.
Przygotować krem. Pomarańcze wyszorować i dopiero wtedy sparzyć. Obrać skórkę, wycisnąć sok i przełożyć do rondelka. Dodać masło, cukier, żółtka i mieszać, na wolnym ogniu, aż zgęstnieję. Ostudzić i włożyć na noc do lodówki.
Rano zdjąć bezy z papieru. Ułożyć jedną na grzbiecie i lekko spłaszczyć ręką.
Ubić śmietanę na sztywno. Dodać serek, sześć łyżek orange curd (można mniej lub więcej) i dokładnie wymieszać. Odłożyć cztery łyżki do rękawa cukierniczego. Mango obrać ze skóry i ściąć, obieraczką do warzyw, długie paski. Połowę kremu rozsmarować na dolnej bezie, ułożyć prawie wszystkie paski mango (ja układałam zgrabne "kupki") i resztę kremu. Przykryć drugą bezą. Na wierzchu wycisnąć ślimaki z kremu i ozdobić różyczkami z pasków mango.

6 komentarzy:

  1. Imponujący! Z chęcią bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda cudownie :) Fantastyczne połączenie smaków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały tort bezowy, na prawdę wyjątkowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsze życzenia dla taty :)
    Tort jest cudowny, jestem pewna, że jubilat był zachwycony :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lada sztuka- gratulacje- jest piękny i na pewno przepyszny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie zabieram się do pracy. Przepis i zdjęcie od razu mnie zachęciły. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny :)