Od jakiegoś czasu potrzebuję zachęty, żeby w weekend wyjść z łóżka. Nie licząc fizjologii i głodnych dzieci mogłabym nie wstawać do południa. Kusi słońce, które jeszcze wdziera się przez zasłonięte okno, zmusza sąsiad, który "piłuje" od rana "trupa z szafy" (bo ile poranków można ciąć drewno!), tygodniowy bałagan i sterta prania, która czeka na weekend, bo tańsza taryfa...
Jeszcze kilka lat temu precyzyjna pani domu zaczęłaby dzień od mocnej kawy, zakasanych rękawów i przewracania domu do góry nogami. Dzisiaj odpowiadam tylko na zaczepki promyków i wyruszam z Kapslem bez prowiantu, tony przekąsek, z jedną buteleczką wody, w poszukiwaniu przygód. Z Wiktorem woziłam całe torby wypchane "alternatywą". No bo co będzie, jak nagle zechce serek, chrupka, jabłko czy batonika? Dzisiaj wiem, że nic. Dostanie to co jest pod ręką albo poczeka...
Ale żeby dojść do takiego myślenia trzeba przeżyć czterdzieści cztery lata. Nie przejmować się wszystkimi i wszystkim, ułatwiać sobie życie nie utrudniając innym, chodzić na skróty stabilnym gruntem, ścinać zakręty przy pewnej perspektywie.
Dążenie do perfekcjonizmu już mnie nie kusi. Nie będę idealna, będę sobą. A taką chcą mnie widzieć przyjaciele, dzieci i ja sama.
Bałagan nie zając. Wybieram zatem spontaniczne wędrówki po Starówce, kupuję trzylatkowi potężną rurę z "chemiczną" posypką wymazaną od środka nutellą i nie przejmuję się wzrokiem mordercy wyzierającym spode łba przejeżdżajacej obok matki z niemowlakiem. Starszemu pozwolam na eksperymenty w toruńskich burgerowaniach, bo choć mam psychiczny dyskomfort, to czerpię i z fastfoodu inspirację. Kulinarny blamaż mi nie grozi, nie czuję wyrzutu i nie boję się krytyki. Pozwalam sobie zaglądać w talerz, pozwalam siebie oceniać, pozwalam sobie żyć :)
Dzisiaj bakłażanowy odcinek, bo lubię bakłażana. Za jego smak, za kolor, za to, że zbija cholesterol i że nabieramy przy nim ochoty na miłość, do jedzenia, oczywiście
Przepis.
Bakłażana pokroić w grube plastry, posmarować oliwą roztartą z czosnkiem, delikatnie posolić i piec w wysokiej temperaturze, aż zacznie zmieniać kolor.
Składniki na farsz do bułek:
6 plastrów pieczonego bakłażana
2 pomidory malinowe, bez skóry
pół cukinii
1 czerwona cebula
3 łodygi selera naciowego
10 czarnych oliwek
10 plastrów chorizo
1 łyżka oliwy
Wszystkie warzywa pokroić w grubą kostkę. Smażyć na oliwie zaczynając od cebuli, selera, chorizo, cukinii, pomidora, oliwek i bakłażana. Doprawić solą i świeżo mielonym pieprzem.
Burgery (10 sztuk)
500 g mielonej wołowiny
4 łyżki zimnej wody
płaska łyżeczka zmiażdżonych nasion kopru włoskiego
4 fileciki anchois
świeżo mielony pieprz i sól
łyżka posiekanej natki
1 cebula, w kostkę, duszona na oliwie z koprem włoskim, ostudzona
Wszystkie składniki wymieszać, uformować 10 kulek, spłaszczyć i ułożyć na desce. Smażyć na grillowej patelni przez 3 minuty z każdej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny :)