To jeden z tych obiadów, który robi się sam. Wkładasz warzywa do piekarnika, ustawiasz czas pieczenia, idziesz z dzieckiem na spacer, a po powrocie wystarczy zmiksować zapach ze smakiem
Składniki na 4 miski:
pół główki kalafiora, umytego, podzielonego na różyczki
3 młode cebule, w ćwiartki
4 ząbki czosnku, w łupinkach, połówki
1 duże jabłka, odmiana lobo, w ćwiartki, ze skórką
świeżo mielony pieprz
1 łyżka nasion kolendry
kilka kropel oliwy
1 litr bulionu ( u mnie kostka ekologiczna, bez glutaminianu)
Warzywa układamy na blasze, skrapiamy oliwą i pieczemy 50 minut w 200 stopniach. Lekko studzimy. Na suchej patelni prażymy kolendrę (jest dobra, kiedy zaczyna pachnieć i hałasować). Warzywa przekładamy do garnka (kilka maleńkich różyczek odkładamy do dekoracji), z jabłek usuwamy skórkę, z czosnku łupinki, dodajemy kolendrę i miksujemy na gładki krem (można jeszcze przetrzeć przez sito, ale my lubimy strzelające w zębach kuleczki). Podajemy posypaną świeżym pieprzem, skropioną oliwą i z różyczkami kalafiora. Mężowi i Starszemu dołożyłam jajko w koszulce (żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, malowniczy widok).
Nigdy nie jadłam zupy z jabłek.
OdpowiedzUsuńbardzo fajna miseczka dla malucha. Mogę wiedziec skąd?
OdpowiedzUsuń