Rzadko jem puree ze zwykłych ziemniaków. Lubię pieczone, same, w zapiekankach, jako dodatek do zup, czy tart. Znam mnóstwo przepisów, żeby urozmaicić danie warzywem bardzo popularnym na stołach kobiet w mojej rodzinie. Może dlatego nie przepadam za tradycyjną, duszoną z tłuszczem czy śmietaną pyrą. Za to przepadam za batatem, a jednak rzadko z nim gotuję.
Wrzuciłam dwa niewielkie do koszyka w trakcie weekendowych zakupów, ale już przy kasie zaczęłam się zastanawiać czy aby znowu nie skończą jako chrupiące czipsy, skądinąd pyszne. Szybko je ugotowałam, w łupinkach i czekałam na zew lodówki. Nie przyszedł. Łupinki marszczyły się coraz bardziej, a bulwy kurczyły się na moich oczach.
Twarogowe kluseczki to u nas standard w tygodniu, obowiązkowo z jagodami. Reszta historii skończyła się na talerzu, a batat był jego bohaterem.