niedziela, 12 maja 2013

krewetkowe pappardelle i grillowane szparagi - szałwia i szafran w sosach

podam tylko przepis, bo nie ma żadnej historii, która towarzyszy takim obiadom...
nikt nic nie mówi przed gotowaniem, nikt nic nie mówi w trakcie jedzenia, przez dłuższą chwilę nikt nie prosi o deser, cichosza...
nie było czasu na rozmowę, bo przygotowanie trwało 20 minut! 
a efekt? nic nie mówili, bo usta były pełne smaku, żal im było je uchylić...
4 gniazda makaronu pappardelle
łyżka masła
2 ząbki czosnku z łupinką
2 łyżki posiekanych szalotek
garść świeżych listków szałwii
200 g śmietany kremówki
paski julienne z całej cytryny (jeśli otarta skórka to z połowy)
sól morska
50 ml grappy lub brandy
100 g krewetek królewskich
na maśle podsmażyłam szalotki i ząbki czosnku, aż lekko zbrązowiały; wlałam grappę, podpaliłam i   poczekałam, aż ogień strawi alkohol; dodałam listki szałwii i podsmażyłam, aż się skurczyły; dolałam śmietanę i dusiałam, aż odparowała połowa; dodałam paseczki cytryny, doprawiłam solą i dołożyłam makaron; kiedy podgrzał się w sosie, przełożyłam na głęboki na talerz, do reszty sosu wrzuciłam krewetki podgrzałam je w sosie minutę i przełożyłam na makaron;
do makaronu podałam grillowane szparagi :-) dla mnie była to jedyna obiadowa pozycja, jednak z sosu nie potrafiłam zrezygnować :-) uwielbiam to wiosenne połączenie, ale ze względu na cenę szafranu rzadko pojawia się na moim stole...
jakiś czas temu udało mi się kupić szafran w Tunezji, w bardzo dobrej cenie, ale po powrocie okazało się, że pręcików crocusa było tam tyle ile przyzwoitości w oszuście!
ten, którego dzisiaj użyłam, pochodzi z hiszpańskiej La Manchy, czyli wg znawców to jego najlepsza odmiana :) zaufałam dostawcy, który był akurat w czasach zbioru na miejscu :-)  opowiadał,  że rolnicy zrywają crocusy, a ich żony i nie tylko, "wyskubują" ze środka 3 cenne, czerwonopomarańczowe pręciki, zwane właśnie szafranem...
sos szafranowy
200 ml śmietany kremówki
kilka nitek szafranu
łyżka masła
2 ząbki czosnku w łupince
szafran wrzuciłam do zimnej śmietanki i zostawiłam na 2 godziny; jestem zwolenniczką powolnego rozmiękania i uwalniania koloru tej najcenniejszej przyprawy świata :-) po tym czasie zagotowałam śmietankę i zredukowałam do 3/4 pierwotnej objętości; odstawiłam do ostudzenia raz po raz mieszając; na maśle podsmażyłam czosnek w łupinkach, wyjęłam czosnek, dolałam już pięknie żółtą śmietankę  i posoliłam morską solą; jeszcze chwilę gotowałam, aż sos uzyskał potrzebną, kremową konsystencję; przed samym podaniem dodałam pół łyżeczki bardzo zimnego masła :-) 
szparagi grillowałam na patelni grillowej, posmarowane oliwą z oliwek i posolone morska solą około 7 minut;
na deser była drożdżówka z malinami i kruszonką...
smacznego :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny :)