piątek, 22 maja 2015

Chałwowe ciasteczka, prawie jak sellou. Maroko w diecie niemowlaka. BLW

Ja odkryłam Amerykę, właściwie Maroko, choć wielu z Was pewnie nie zaskoczę. Prażona mąka oddaje tyle smaku, że wreszcie przestało mi w niej brakować soli! W tych ciastkach wszystko się praży, ale najbardziej smak, który podniecany kolejna kulką, chce przepaść w piekielnych czeluściach ;)
Obolały i smutny, rozpromienił się po pierwszej kulce :)
Składniki na 20 sztuk (lepiej od razu je podwoić):
100 g blanszowanych migdałów
100 g jasnych ziaren sezamu
100 g mąki pszennej
1 łyżka nasion anyżu
1 łyżeczka cynamonu
70 g miękkiego masła
70 g płynnego miodu, u mnie akacjowy (od roku)
1 łyżka oleju rzepakowego
Migdały wymieszać z olejem i uprażyć na złoty kolor, w piekarniku (7 minut w 200 stopniach) lub na patelni. Sezam uprażyć na suchej patelni, na złoto. Na tej samej patelni, krótko, uprażyć nasiona anyżu. W malakserze zmiksować przestudzone migdały z sezamem i anyżem. Mąkę uprażyć, też na złoto ( ja użyłam żeliwnego rondla, ale może być patelnia). Do gorącej mąki dodać masło, miód i zmieloną masę migdałową. Dokładnie wymieszać i jeszcze ciepłą formować w kulki wielkości orzecha włoskiego lub laskowego, jeśli wykorzystamy rączki "skrzatów". Posypać uprażonymi wiórkami migdałowymi. Kacper jadł od razu, ale lepsze były dobrze schłodzone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny :)