niedziela, 14 lipca 2013

kurki w śmietanie na ziemniaczanym placku

Sezon na grzyby, a grzybów nie ma :( W sobotę rodzina wybrała się do lasu i wróciła z pustym koszykiem! Pomyślałam, że jeszcze nie znają okolic, że pogoda nie sprzyja, że za późno wyruszli. Ale kiedy sąsiad, człowiek "lasu", wrócił z podkulonym ogonem, musiałam uznać wyższość natury, która w kamionkowych lasach postanowiła zasiać tylko leśne maliny! 
Na szczęście kupiłam na targu pieprznika jadalnego, hihihi...

Ilu z Was wiedziało, że to słynna, żółta, aromatyczna kurka? Też się zdziwiłam. Dlaczego pieprznik? Bo z pieprznikowatych. Dlaczego pieprznikowate? Bo z pieprznikowców. Dlaczego pieprznikowce? Bo z pieczarniaków... Skomplikowana ewolucja! Niestety, kurki nie można uprawiać, tak jak pieczarki. Nie umiem jej też zakonserwować. 
Nie smakuje mi ani marynowana ani suszona ani żadna inna. Jedyna i niezastąpiona w smaku jest świeża, smażona na maśle i delikatnie duszona w śmietanie. A kiedy towarzystwa dopełnia ziemniaczany placek, mówimy o kulinarnym niebie w gębie ;)
Dla tych, którzy uznają przepis za kaloryczną bombę, dodam tylko, że przedawkowanie "takich" kalorii grozi tylko raz w roku!
Składniki na sos z kurkami:
1 kg kurek
500 ml śmietany kremówki
30 g masła
listki z całego pęczka szałwii
sól morska
4 szalotki

Składniki na 14 placków:
10 sporych, młodych ziemniaków, wyszorowanych, ale nieobranych
1 młoda cebulka
2 jajka
2 łyżki mąki
płaska łyżeczka soli
olej do smażenia
Kurki umyłam i dokładnie osuszyłam w wirówce do sałaty. Na maśle podsmażyłam listki szałwii, dodałam pokrojone w piórka szalotki i dusiłam chwilę na średnim ogniu. Dodałam kurki i zwiększyłam, maksymalnie, temperaturę. Kiedy woda odparowała z grzybów dodałam połowę śmietany. Dusiłam, aż zaczęła gęstnieć, dolałam resztę i znowu poczekałam, aż sos zgęstnieje. 
Ugotowane ziemniaki odstawiłam do ostygnięcia. Zimne obrałam z łupinek i przetarłam prze grube sito. Dodałam startą, na tarce do ziemniaków, cebulę, resztę składników i dokładnie wymieszałam. Formowałam łyżką placki i układałam na papierze do pieczenia. Smażyłam na dobrze rozgrzanym tłuszczu na złoty kolor.
Podałam polane sosem z kurkami.
Kończyłam jedzenie z dziurą w głowie. Eksplozja smaków zdominowała rozsądek:)

1 komentarz:

  1. Mniam!!! Ziemniaczany placek i kurki - połączenie idealne !
    Pozdrawiam
    http://myszkagotuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny :)