sobota, 27 kwietnia 2013

jajko po benedyktyńsku na razowej grzance - trochę się odchudzam;)

odchudzam się i jak mam gotować bez masła! nie cierpię substytutów ani jeśli chodzi o zastępowanie masła oliwą ani Piątnicy Pilosem! 
zatem czas na małe oszustwo, dopiero pierwsze ;)
zamiast typowego tosta, podsunęłam pod grzałkę grilla kromkę, czerstwego, razowego chleba 
(w Toruniu najlepszy u Grochowalskiego na Starym), a i to co na niej położyłam też wymienia się często wśród produktów, na których opierane są diety cud:)
weźmy na przykład taki groszek, kapary czy szpinak? samo zdrowie, prawda? 
a jajko w koszulce, ugotowane w słonej wodzie? wcale nienaciągana pozycja w diecie;)
lekkie odstępstwo, bo przecież sól szkodzi (tylko w nadmiarze), ale zawsze to wersja light i w opozycji do jajek na maśle;)
nie przyznam się na czym dusiłam warzywa, ale dla tych co uważnie czytają, sprawa jest oczywista, dodam tylko, niczym nie zmuszana, że było z morską solą - niby tą zdrowszą;)
2 kromki czerstwego, razowego chleba
2 jajka
2 łyżki odsączonych kaparów
2 łyżki mrożonego groszku; nie próbowałam z puszki, ale jak ktoś lubi;)
2 ścięte paski skórki cytryny
kilka kropel soku z cytryny
garść świeżych liści szpinaku
6 ząbków czosnku
"coś" do duszenia czosnku i reszty warzyw ;)

ustawiłam na środkowy poziom grzałkę grilla i podpiekłam tosty z obydwu stron (zrobiłam to, mniej więcej, w połowie duszenia warzyw); w dużym garnku zagotowałam słoną wodę; rozgrzałam "coś" na patelni z grubym dnem; może być kamienna albo z innym nieprzywierającym do jedzenia;) wrzuciłam nieobrane ząbki czosnku i paski skórki; po chwili groszek, kapary i dusiłam, aż kapary zaczęły się rozpadać, a czosnek był miękki; dodałam szpinak, sok z cytryny i pozwoliłam liściom "opaść" z sił (kilka sekund);
pojedynczo wbijałam jajka, najpierw do malutkiego naczynia, potem przekładałam do garnka; początkujący, powinni gotować (woda nie powinna bulgotać) jajka pojedynczo; jeśli biała koszulka nie chce ubrać żółtej, to można zataczać koła, końcem drewnianej łyżki, wokół pływającego w wodzie jajka; na 100% przyodzieje jedna drugą:) 
gotowałam około 2 minut (widać bez wprawy, kiedy białko jest całe ścięte, a żółtko, lekko się chyboce) i wyjęłam na papierowy ręcznik; 
na grzance, której wcale nie posmarowałam masłem z solą morską, ułożyłam warzywa (czosnek wycisnęłam ze skorupki), na warzywa położyłam jajko i posypałam resztą duszonych warzyw...
mogę się tak odchudzać:) 
w wersji dla Wiktora były jeszcze 3 tosty pszenne:)
ma żołądek z gumy, bo po taaaaakim śniadaniu od razu zażyczył sobie waniliowo-pistacjowe lody z ptasim mleczkiem (przepis jeszcze w ten weekend), które zrobił ze mną wieczorem:) 
w jego wieku też byłam chuda i mogłam zjeść "konia z kopytami"; 
różnica między wtedy a dzisiaj jest taka, że dzisiaj na pewno nie zjem niczego co mi nie smakuje, a ten tost był pyszny, więc z nikim się nie dzielę, oprócz Was:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny :)