wtorek, 2 kwietnia 2013

tort bezowy - świąteczne wspomnienie...

trochę wymuszony okolicznościami:)
miałam upiec tylko sernik i mazurki, których przepisy "za chwilę", choć sernik, prawie w całości, inspirowany przepisem ze strony White Plate (odsyłam tam niecierpliwych), odkryty na "herbatce" u Kasi, przez wspominaną często "Babette" z Poznania;) 
przesyłam jej uściski, bo albo sama piecze wybornie, albo poleca dobry przepis, albo "motywuje" pierworodnego, który ją z powodzeniem zastępuje :) Kubusiu - jestem pod wrażeniem:)
i jak to zwykle bywa, nieplanowane ciasto, ba tort, stał się królem świąt:)
już od dawna chciałam się z nim zmierzyć, ale zawsze miałam wymówkę... jeszcze nie ma świeżych owoców, co zrobię z żółtkami, nie ma okazji... i nagle znalazły się sprzyjające okoliczności i żadna wymówka nie znalazła usprawiedliwienia, i dobrze, bo naprawdę był grzeszny i w wyglądzie i w smaku...
bezy nie można piec na silikonach, foliach czy wysmarowanych blachach, bo nie odklei się od spodu; mój sposób to papier do pieczenia ułożony na kratce, nie blasze! beza "oddycha" całą sobą i jest idealnie krucha:)

7 białek (zostały po przygotowaniu pate z kurzych wątróbek)
350 g drobnego cukru
2 rurki czekoladowe z miętowym nadzieniem
łyżeczka mąki ziemniaczanej
łyżeczka białego octu balsamicznego
białka ubiłam, prawie, na sztywno (przeczytałam ostatnio, że lepiej zostawić puszystą masę, to wtedy beza nie popęka) dodając stopniowo cukier puder, a na końcu mąkę, ocet i starte rurki;
na pergaminie odrysowałam dwa 20  cm krążki (po przekątnej), tak, żeby pomiędzy został około 5 cm odstęp; piekłam bezę w 150 st (wcześniej piekarnik rozgrzałam do 180), przez 45 minut; po tym czasie zostawiłam ją pół godziny w zamkniętym piekarniku i na kolejne pół w uchylonym; trochę popękała, ale taki jej urok:)

chciałam bezę przełożyć pistacjowym kremem z przepisu Basi Ritz, ale niestety krem się zwarzył i wymusił zmianę decyzji! 
choć straty i moralne i materialne duże, marcepanowy krem, z miętową posypką był niebem w gębie, nawet bez bezy:)

250 g serka mascarpone
200 g śmietany kremówki
10 czekoladowych rurek z miętowym nadzieniem
100 g cukru pudru
100 g zmielonych migdałów 
100 g płatków migdałowych
200 g malin
100 g jagód/borówek (użyłam mrożonych jagód)
serek roztarłam z cukrem i startymi na tarce rurkami; śmietanę ubiłam, tak, że przypominała śnieżne pagórki i delikatnie połączyłam z serkiem; podzieliłam masę na dwie części, do jednej dodałam zmielone migdały, do drugiej płatki; przełożyłam bezę masą ze zmielonymi migdałami, na górną warstwę wyłożyłam krem z płatkami i odstawiłam na godzinę na taras; schłodzony tort zwieńczyłam malinami i jagodami, które wcześniej rozmroziłam i odsączyłam;

wiem, że święta się skończyły, ale taki tort nie może czekać do następnych :)

4 komentarze:

  1. Uwielbiam bezy! Twoja wygląda szałowo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojjj, naprawdę tort wygląda cudnie! Bardzo, ale to bardzo apetycznie :)

    Pozdrawiam serdecznie oraz chciałabym Ciebie zaprosić do dodania swojego bloga na listę Top Blogi na stronie znajdzprzepisy.pl!
    Piszę tutaj, gdyż nie mogłam znaleźć danych kontaktowych.

    Życzę miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny :)