poniedziałek, 9 czerwca 2014

Naleśniki z kwiatów czarnego bzu.

Czarne jest białe, białe jest czarne. Niepokolorowana natura zaskakuje swoimi przemianami. Zaskakuje reminiscencja, której doświadczyłam patrząc na białe kwiaty czarnego bzu. Przywołała smak i zapach syropu babci, jej nauk, na temat ziół i jadalnych kwiatów. Wiedziała o nich więcej niż nie jedna encyklopedia. Żałuję, że w czasach, kiedy snuła swoje opowieści, nie byłam wystarczająco zainteresowana. Opowiadała głównie o właściwościach leczniczych, choć było też kilka rodzinnych anegdot, między innymi ta, o podpijaniu przez dziadka wina z z owoców czarnego bzu i dosypywaniu niedojrzałych owoców kaliny. Na szczęście przyłapany na gorącym uczynku, nie zatruł ani siebie ani innych, choć ostatecznie, fermentacja wytrąciłaby truciznę z owoców, według teorii babci. Nie ryzykując jednak zdrowiem synów, też pazernych na wyroby piwniczne, pozbyła się wsadu z trzydziestolitrowej butli. 
Leczenie infekcji domowymi sposobami ma tylu zwolenników co przeciwników. Ale nie tylko o leczenie chodzi w syropach z kwiatów bzu czy innych darów natury. To nektary, które dodawane do deserów ciast czy przetworów, podnoszą ich walory smakowe. W tym roku zrobię, dzięki wspaniałej inicjatywie Pinkcake z Klubu Kwiatożerców, jeszcze wodę lawendową i powidła z dodatkiem syropu z kwiatów z czarnego bzu. Zerknijcie tam i zobaczcie, ile pomysłów można czerpać z natury!
Z baldachów zrobiłam naleśniki, które kiedyś, bardzo dawno temu, podała nam pani Jagódka. Kompletnie nas nimi oszołomiła. Faktem, że jemy kwiaty dzikiego bzu, aromatem, który unosił się ponad całą okolicą Chomiąży Szlacheckiej, niebanalnym sposobem ich przygotowania. 
Nie wiem jakiego ciasta użyła, ale ono jest tylko nośnikiem dla tych wspaniałych smaków i aromatów. Dlatego i ja dokładnie nie skoncentrowałam się na proporcjach.
Mniej więcej skomponowałam je tak, na 10 baldachów:
2 jajka
4 łyżki jogurtu naturalnego
4 czubate łyżki mąki
szczypta soli
70 g masła, stopionego
2 łyżki trzcinowego cukru
szczypta skórki cytrynowej
woda mineralna, gazowana, do rozrzedzenia ciasta, ok 100-150 ml
masło klarowane do smażenia
nożyczki do obcinania łodyżek na patelni
Ciasto powinno mieć konsystencję naleśnikowego, żeby łatwo wtapiały się w nie kwiaty bzu.
Rozgrzać masło. Chwycić baldach za zieloną końcówkę i zanurzać w cieście. Położyć na patelni i kiedy zacznie się rumienić, odciąć jak najwięcej zielonych łodyżek. Przewrócić na drugą stronę i smażyć jeszcze chwilę. Podać z truskawkami, cukrem pudrem, śmietaną, musem rabarbarowo - truskawkowym... Bez dodatków też są pyszne :)

1 komentarz:

dziękuję za odwiedziny :)