musiałam się zrehabilitować, choć dzisiaj miałam już tylko "gotować" playlistę na Sylwka! ten niewydarzony kurczak z niewiadomoskąd, tak dał mi się we znaki, że nie mogłam zapomnieć o "rzuconych kościach"!
a wyglądał na zdrowo ubitego i ćwiartka była całkiem ciężka...
ale już dość biadolenia... teraz będą cytaty: "ale mam szczęście, że mam taką mamę", "to było genialne" - a zasada jest taka, że przy jedzeniu o jedzeniu, mówią tylko wtedy, kiedy im nie smakuje albo kiedy smakuje za bardzo:)i czego się spodziewać po takim początku? tatar z wędzonego łososia - Mirek spróbuj:)
200 g wędzonego łososia na zimno ( ja użyłam tego samego co do makaronowych muszli - był genialnie uwędzony - może Teściowa kiedyś zdradzi kto, kiedy i jak...)
łyżka pokrojonej dymki (zdjęcie pokaże kto jest Panną Dymką, żeby już nigdy żadna ciocia nie wyrzuciła jej do kosza!)
łyżka pokrojonych kaparów
łyżka jasnego sosu sojowego
ćwierć łyżeczki zielonej musztardy
łyżka czarnego kawioru
3 fileciki anchois (te malusie sardynki bez skóry)
łyżka oliwy z anchois
świeżo zmielony pieprz
zapomniałam o soku z cytryny, ale okazuje się, że nie był potrzebny:) - Francuzi twierdzą, że cytryna używana do ryb, zabija nieświeżość, bo na pewno nie podkreśla smaku;)
za ten wpis powinnam dostać World Press Photo, tak szybko tatar, oczami, został mi wyrwany z rąk....:) i wcale nie dlatego, że Wiktor spieszył się do Dawida;)
łososia najpierw pocięłam w przezroczyste paseczki, a potem w taką samą kosteczkę:)
kapary, anchois i dymki pokroiłam tak, żeby nie wypuściły za dużo soku (kroimy nie siekamy!) wymieszałam wszystkie składniki, ale nie jak wariat:) no i spróbowałam... resztę już znacie :-)
genialny, ach ta mama.......
smacznego:)
a wyglądał na zdrowo ubitego i ćwiartka była całkiem ciężka...
ale już dość biadolenia... teraz będą cytaty: "ale mam szczęście, że mam taką mamę", "to było genialne" - a zasada jest taka, że przy jedzeniu o jedzeniu, mówią tylko wtedy, kiedy im nie smakuje albo kiedy smakuje za bardzo:)i czego się spodziewać po takim początku? tatar z wędzonego łososia - Mirek spróbuj:)
200 g wędzonego łososia na zimno ( ja użyłam tego samego co do makaronowych muszli - był genialnie uwędzony - może Teściowa kiedyś zdradzi kto, kiedy i jak...)
łyżka pokrojonej dymki (zdjęcie pokaże kto jest Panną Dymką, żeby już nigdy żadna ciocia nie wyrzuciła jej do kosza!)
łyżka pokrojonych kaparów
łyżka jasnego sosu sojowego
ćwierć łyżeczki zielonej musztardy
łyżka czarnego kawioru
3 fileciki anchois (te malusie sardynki bez skóry)
łyżka oliwy z anchois
świeżo zmielony pieprz
zapomniałam o soku z cytryny, ale okazuje się, że nie był potrzebny:) - Francuzi twierdzą, że cytryna używana do ryb, zabija nieświeżość, bo na pewno nie podkreśla smaku;)
za ten wpis powinnam dostać World Press Photo, tak szybko tatar, oczami, został mi wyrwany z rąk....:) i wcale nie dlatego, że Wiktor spieszył się do Dawida;)
łososia najpierw pocięłam w przezroczyste paseczki, a potem w taką samą kosteczkę:)
kapary, anchois i dymki pokroiłam tak, żeby nie wypuściły za dużo soku (kroimy nie siekamy!) wymieszałam wszystkie składniki, ale nie jak wariat:) no i spróbowałam... resztę już znacie :-)
genialny, ach ta mama.......
smacznego:)
czy zielona musztardę można czymŚ zastąpić??
OdpowiedzUsuń