środa, 2 stycznia 2013

...nigdy nie jest aż tak źle, żeby przestać gotować - spaghetti bolognese - gotowałam jeszcze w starym roku:)



to był dla mnie bardzo trudny rok...
straciłam pracę, trochę wiary, trochę zdrowia..., ale rzuciłam palenie i odnalazłam kilku "starych", dobrych znajomych...:))

przekonałam się też do bycia i "życia" w internecie - przez ostatnie kilka miesięcy było to moje okno na świat - teraz i ja otwieram je dla każdego kto kocha gotować, kto docenia wysiłek z tym związany, kto uwielbia szczęśliwe zakończenia... przy stole:)

podzieliłam się z Wami moją 20 letnią pasją i przez 23 dni grudnia odwiedziło mnie 1178 gości!!!!!:))))) wow, ale organizacja;)
"prawie" tak duża, jak ta, do której dołączę za chwilę:):))
tak, dostałam pracę i wracam do korporacji, ale nie rezygnuje z gotowania; to od lat mój wypróbowany sposób na odreagowanie wszystkich napięć i emocji...:)

wszystkim, którzy byli i są ze mną w trudnych i nowych chwilach bardzo dziękuję, bo choć nie jest to wyścig o ilość "lajków", to niezmiernie cieszy każda pozytywna reakcja i uznanie:)

zrobiło się ckliwie, więc wracam na ziemię, do kuchni i podam przepis na ulubiony, mięsny sos do spaghetti Wiktora, przez lata modyfikowany - marchewkę dodałam po 101 wizycie u Agi;)
ilość składników pozwala na przygotowanie dwóch, porządnych obiadów dla 4 osób:) dzisiaj będzie moja wersja bolognese, a za kilka dni moja wersja lasagne:)

350 g rostbefu lub innej wołowiny (Pani była miła i zmieliła:))
350 g wieprzowej łopatki (znowu Pani była miła...)
100 g (ćwiartka) selera
200 g (1 duża) marchewki
150 g (1 duża) cebuli
1 papryczka chili
2 ząbki czosnku
oliwa z oliwek
6 łyżek zredukowanego, czerwonego wina
czubata łyżka mieszanki suszonych ziół (oregano, tymianek, majeranek, bazylia roztarte w moździerzu)
0,5 l passaty
100 g parmezanu (może być pecorino)
opakowanie makaronu spaghetti
1 łyżeczki morskiej soli
2 łyżki teryaki - marynata do mięs - pyszna do duszonych warzyw:)




mięso wymieszałam z ziołami i czosnkiem roztartym na desce i odstawiłam na godzinę do lodówki;

cebulę pokroiłam w drobną kostkę, papryczkę oczyściłam z pestek (są ogniste)i pokroiłam w drobne paseczki; smażyłam razem na łyżce oliwy, aż cebula zaczęła się szklić(moje oczy wyglądały podobnie), a papryka drażniła nos ostrym zapachem;



dopiero teraz dodałam seler starty na średnich oczkach tarki;po 5 minutach dodałam marchewkę, startą podobnie:); kiedy warzywa były już prawie miękkie doprawiłam sosem teryaki i odstawiłam; na drugiej patelni, a właściwie w małym woku, rozgrzałam łyżkę oliwyi zaczęłam smażyć mięso, najpierw na średnim ogniu trzeba je porządnie rozwarstwić stale "naduszając" na zwarte partie mięsa drewnianą łyżką;

kiedy wyglądało właściwie, zwiększyłam temperaturę i stale mieszając, smażyłam 15 minut - raz na jakiś czas podlewałam łyżką zredukowanego wina;
przełożyłam wysmażone mięso do warzyw i zalałam całość przecierem; wszystko razem dusiło się ok 20 minut pod przykryciem;
w tym czasie zajęłam się makaronem - nie ma specjalnej filozofii przy gotowaniu spaghetti, ale jest jeden patent, który uniemożliwia sklejanie się; trzeba wyjąć cały makaron z paczki albo tyle ile właśnie jest potrzebne, złapać oburącz w połowie i skręcić (tak jakby się chciało odkręcić butelkę); taki skręt stawiamy na dnie garnka
i puszczamy - makaron rozłoży się tak, jak na zdjęciu:);
od razu zmniejszyłam ogień i gotowałam 6 minut - przełożyłam do miski z zimną wodą zachowując 100 ml wody z gotowania:)
sos doprawiłam płaską łyżeczką cynamonu - połowę przełożyłam do garnka (drugą zamroziłam na lasagne),w którym gotował się makaron i dołożyłam tyle porcji makaronu ile "głodomorów" przy stole:)
dolałam połowę wody, połowę sera i mieszałam tak długo aż płyn odparował, a makaron był gorący:)

spaghetti można podać na dwa sposoby, obydwa na zdjęciu, ale zwolennicy włoskiej kuchni zawsze wybiorą pierwszy:)


smacznego:)















2 komentarze:

  1. Brzmi pysznie! Nic nowego z resztą u Ciebie:)
    Tylko co z tym redukowanym winem - czy ono powstaje podczas "redukowania" zawartości butelki podczas gotowania?
    Jeśli tak, to kolejną potrawę poproszę podlewaną piwkiem:)
    Uściski i będę zaglądać!

    OdpowiedzUsuń
  2. :)
    powstaje z "redukowania" całej butelki, którą wlewam do osobnego garnka, dorzucam kilka gałązek rozmarynu i gotuje tak długo, aż odparuje ok 2/3 płynu:)
    jeśli nie wykorzystam całości do sosu, podlewania czy "deglasowania" (lubię zbierać smaki z patelni winem), to przechowuję resztę w lodówce , w zamkniętym słoiku:)

    wszystkiego co najlepsze w nowym roku dla Ciebie i całej rodzinki:)
    p.s. "wspólna znajoma" podzieliła się wrażeniami po wizycie i strasznie zatęskniłam:(

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny :)