sobota, 12 stycznia 2013

... a na powitanie, czekolada - gotowałam synowi:)

nie pomyliłam się:) na obiad pizza*, na kolację pizza... jakaś alternatywa? pizza!
"mamo, przecież wiesz, co najchętniej jem po dłuższej nieobecności w domu:)"
kiedyś ulubione były krewetki, od niedawna rozsmakował się w tatarze z łososia, ale tym razem był konsekwentny!
deser - trafiony - czekoladowe "niebo w gębie":)
zrobiłam też dwie niespodzianki - melona z kulkami prosciutto i mozzarelli z paluszkami grissini i cytrynową zupę z wczorajszym czarniakiem**  - pierwszą był zachwycony, a drugą zjadł, ale bez zachwytu... przy pizzy i homar będzie smakował jak kurczak!
jak będę stara, a moje dziecko, z dzieciństwa, wspominać będzie pizzę Jamiego to... już tego nie zmienię;)
here we go!
superczekoladowe ciasto Jamiego - po latach poszukiwań czekoladowej "bomby", ani brownie, ani muffin, ani pudding, ani żaden mus, tylko właśnie to ciasto, zaspokoiło wreszcie moje podniebienie - z gałką waniliowych lodów, znika jeszcze gorące:)
przygotowanie jest bardzo proste, bo wszystko wrzucam do kuchennego robota:)
dla tych, którzy uwierzą słowom i oczom, a nie mają robota, proponuję wręczyć tarkę i tabliczki  czekolady podręcznemu łasuchowi, a blanszowane migdały zastąpić mielonymi:)
w oryginalnym przepisie, Jamie dodaje krówki, ale mój Łasuch, po raz pierwszy, sprzeciwia się Anglikowi!
na 8 porcji potrzebowałam:
200 g gorzkiej czekolady ( 2 tabliczki) - ja używam z Lidla, bo ma odpowiednią zawartość kakao, a powinno być powyżej 70%;
wczoraj dostałam burę za "lokowanie" produktów na blogu, że niby wyświadczam przysługę sieciom! mam to w poważaniu! widziałam na kilku blogach takie wpisy:"kupiłam w tym sklepie na "L" albo na "B"! i nikt się nie domyśla;) mój blog, moja sprawa:) polecam produkty, z których korzystam - a poza tym, Lidl ma mojego "lajka", bo jest pod domem, nie wysysa portfela, ma znakomity wybór warzyw i owoców, no i włoskie czy inne tygodniówki, które zaopatrują spiżarnię na kilka tygodni:) - za rostbef dostał burę ode mnie, więc jest sprawiedliwie;)
ale miało być ciasto:)
175 g masła
120 g miękkiego brązowego cukru (nie trzcinowego)
100 g blanszowanych migdałów (dla tych co robią ręcznie, mielone)
2 łyżki kakao z Lidla:)
4 duże jajka
150 g mąki pszennej
1 i ciut łyżeczki sody oczyszczonej
do podania lody, bita śmietana, owocowy sorbet - co pod ręką, ale samo też jest do pożarcia:)
właśnie zgrzeszyłam porcją! czekoladowy raj na ziemi nie powinien się kończyć, ale po wczorajszym obżarstwie jestem rozsądna:(
jak wspomniałam wcześniej, do kuchennego robota założyłam ostry nóż (Wy też o tym zapominacie? dzisiaj znowu to zrobiłam! wsypałam wszystko i się nie kręci! nóż obok wyostrzył ostrza i zgrzyta zzzzębami - głupia baba!);
dodałam połamaną czekoladę i wszystkie pozostałe składniki, oprócz jajek i mąki, i w pulsujących odstępach, zmieliłam wszystko w drobny mak:) były momenty, że robot się buntował, wtedy dodałam jedno jajko i już się nie bronił; po kolei dodałam 3 jajka, a na końcu mąkę; ciasto przełożyłam do formy (kwadratowej, wysokiej, 22x22) wysmarowanej masłem i posypanej kakao; piekłam 22 minuty w 160 st na środkowym poziomie piekarnika; po tym czasie jeszcze 5 minut zostawiłam w środku i kolejne 5 przy otwartych drzwiczkach;
ciasto w środku jest lepkie, ale na pewno nie surowe:)
dzisiaj podałam z mixem owoców leśnych, lekko podgrzanych (z Lidla:)) i gałką waniliowych lodów (od Pań Grycan)...:)
smacznego:)
*  przepis na pizzę tutaj 
** przepis na melona i cytrynową zupę tutaj

1 komentarz:

dziękuję za odwiedziny :)