To moja wersja angielskiego śniadania. Sekretem są sprawdzone wędliny. Mam to szczęście, że senior sam je wyrabia, a potem wędzi. Robiłam też w wersji sklepowej, ale wtedy trzeba użyć sprawdzone wcześniej wyroby. W niektóre osłonki kiełbas schowana jest niewspółmiernie wysoka zawartość tłuszczu do wagi całej kiełbaski. Po zmieleniu wychodzi metka! I jeszcze jedna, bardzo dobra rada. Gotowanie fasoli ze skórką z cytrusów zapobiega drażliwym problemom ;)
Składniki na 4 porcje:
250 g fasoli jaś
3 ulubione kiełbaski, po około 100 g, wyrób własny
100 g wędzonego, parzonego boczku, wyrób własny
1 cebula, pokrojona w kostkę
łyżka oliwy
łyżka oliwy
puszka pomidorów
łyżka śliwkowej konfitury, opcjonalnie
odrobina cynamonu
świeżo zmielony pieprz
posiekana natka pietruszki
Jasia zamoczyć na noc w wodzie. Następnego dnia dolać tyle wody, żeby fasola była przykryta i gotować przez 50 minut pod przykryciem, ze skórką pomarańczy i liściem laurowym.
Z kiełbasek zdjąć osłonkę i zmielić razem z boczkiem. Można też pokroić w bardzo drobniutką kosteczkę, ale to już nie będzie to samo danie. Bardziej będzie przypominać fasolkę po bretońsku. Na 1 łyżce oliwy podsmażyć cebulę i po chwili dodać zmieloną wędlinę. Smażyć tak długo, aż będzie chrupiąca (przypomina dobrze wysmażoną słoninę, skwarki). Gotową fasolę przełożyć na patelnię z mięsem, wymieszać i dodać zmiksowane pomidory. Dusić razem 30 minut. Doprawic pieprzem, cynamonem, natką i śliwkową konfiturą.
Podać z jajkiem w koszulce.
wow, wygląda bardzo apatycznie, super śniadanko :)
OdpowiedzUsuń