Lubię majonez, ale swój. Kupne majonezy mają bliżej nieokreślone składy, pełno w nich substancji utrwalających i smakują bardzo podobnie.
W przedświątecznych okresach, babcia "kazała" mi kręcić domowy majonez zwykłą, kuchenną rózgą. Byłam wtedy małą dziewczynką, której omdlewała ręka. Babcia nie zwalniała tempa i cienką strużką wlewała rzepakowy olej, raz chwaląc, raz ganiąc moje ucieranie. Dzisiaj, kiedy mogę zastąpić rózgę robotem, wspominam tamte czasy z przyjemnością.
Ją wspominam z miłością.
Przez cały rok jedliśmy "cokolwiek", żeby w Święta cieszyć się czymś wyjątkowym, czymś zrobionym od początku do końca.
Dzisiaj, choć jest wiele potraw zarezerwowanych na konkretne Święta, te granice się zacierają. Bez okazji gotujemy przysmaki i wyrafinowane dania. Kupujemy mniej "gotowców",ale nie do końca potrafimy zrezygnować z kulinarnych "nałogów". Mam kilka swoich, passaty z Lidla, musztardy smakowe, marmolady różane czy figowe.
Mogę wszystko zrobić sama, ale doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny, a ja tylko dwie ręce, które i tak są pełne "Kacpra".
Dlatego kupiłam sobie asystenta. I choć za mnie nie gotuje, to większość sprawnie obrabia. Skromny, od Philipsa, bardzo ułatwił mi życie i zrobił ze mną przepyszny, domowy majonez.
Ją wspominam z miłością.
Przez cały rok jedliśmy "cokolwiek", żeby w Święta cieszyć się czymś wyjątkowym, czymś zrobionym od początku do końca.
Dzisiaj, choć jest wiele potraw zarezerwowanych na konkretne Święta, te granice się zacierają. Bez okazji gotujemy przysmaki i wyrafinowane dania. Kupujemy mniej "gotowców",ale nie do końca potrafimy zrezygnować z kulinarnych "nałogów". Mam kilka swoich, passaty z Lidla, musztardy smakowe, marmolady różane czy figowe.
Mogę wszystko zrobić sama, ale doba ma tylko dwadzieścia cztery godziny, a ja tylko dwie ręce, które i tak są pełne "Kacpra".
Dlatego kupiłam sobie asystenta. I choć za mnie nie gotuje, to większość sprawnie obrabia. Skromny, od Philipsa, bardzo ułatwił mi życie i zrobił ze mną przepyszny, domowy majonez.