wtorek, 5 listopada 2013

Obiad. Imbirowy krem z marchewki z karmelizowanym jabłkiem. Boeuf bourguignon z duszonymi warzywami i cytrynowym puree.

Marynata:
200 ml wina, czerwonego, wytrawnego (użyłam Chianti, choć tradycjonalistom polecam burgundzkie)
sok wyciśnięty z dwóch jabłek (przeciśniętych przez sokowirówkę; użyłam słodkich)
łyżeczka suszonego rozmarynu
dwie płaskie łyżeczki soli morskiej
kolorowe ziarna pieprzu
Boeuf bourguignon:
1 kg udźca wołowego
10 średnich marchewek
połówka korzenia selera, pokrojona w bardzo grube kawałki (prostokąty)
zielona część pora, w kawałkach
4 szalotki, pokrojone w ćwiartki
3 łodygi selera naciowego, w kawałkach
4 ząbki czosnku, w całości
5 suszonych borowików, namoczonych w zimnej wodzie
oliwa do smażenia
czubata łyżka mąki
marynata
0,5 l wywaru z kości wołowych

wtorek, 29 października 2013

bread and butter pudding

Przepis na leniwe śniadanie. Co zrobić z czerstwym pieczywem, resztkami płatków migdałowych i rodzynek? Zapiec wszystko w masie jajecznej i podać z mirabelkową konfiturą.

suflet czekoladowy - łyżeczka idealnie opada

Przepis pochodzi ze strony Moje Wypieki, dlatego niczego nie zmieniam, bo to jedna z trzech stron, z której wypieków korzystam od zawsze i od zawsze proporcje są idealne. Jedyna różnica to wypełnione trzy ramekiny, a nie cztery. No i zapomniałam zmniejszyć temperaturę piekarnika, ale nic się nie stało. 
Były pyszne, wyrośnięte, pulchne i takie mega czekoladowe :) 
Składniki na 3 ramekiny o pojemności ok 180 ml:
140 g gorzkiej posiekanej czekolady
90 ml śmietany kremówki 36%
2,5 łyżki cukru
3 żółtka, w temperaturze pokojowej
3 ubite białka 
1 łyżka rumu lub ekstraktu waniliowego (u mnie łyżka syropu waniliowego)
szczypta soli
Śmietanę, cukier i łyżkę syropu rozpuściłam w rondelku. Zagotowałam i od razu dodałam czekoladę. Po chwili wymieszałam silikonową łopatką i wystudziłam do letniej temperatury. Dodałam żółtka i znowu dokładnie wymieszałam. Ubiłam białka, tak, żeby przypominały puszyste zaspy śniegu (nie na sztywno) i wmieszałam do czekoladowej masy, najpierw 1/3, a kiedy kolor był już wyrównany, dodałam resztę (zbyt długie mieszanie zniszczy pęcherzyki powietrza, dzięki którym suflet rośnie). Piekarnik rozgrzałam do 200°CRamekiny/kokilki wysmarowałam miękkim masłem. Silikonowym pędzelkiem smarowałam dno, potem ścianki, zaczynając od dołu do samej góry, jednym, sprawnym ruchem (sugestia Michela Morana, który twierdzi, że wtedy suflet rośnie równomiernie). Wysmarowane naczynia wysypałam drobnym cukrem, delikatnie uderzyłam o deskę, żeby strzepnąć nadmiar i przelałam przygotowaną masę, napełniając je całkowicie. Piekłam w 200°C (w oryginale po 30 sekundach zmniejszyć temperaturę do 180°C), bez termoobiegu, przez 17 minut. Jeszcze gorące, obficie posypałam cukrem pudrem i... natychmiast zniknęły z pola widzenia :) 

sobota, 26 października 2013

Obiad. Krem z zielonego groszku. Chicken sticks z pieczarkowym risotto.

Zaczynam nowy rozdział z cyklu "obiady". Jeśli tym słowem poprzedzę wpis, to znaczy, że dostarczam przepis na dwudaniowy posiłek. Slow food. Moda czy zdrowie? Nie mam zdania, bo tak jak bardzo nie lubię się spieszyć, tak bardzo nie mam wyjścia i czasami muszę przygotować obiad w 15 minut. Czy to oznacza, że jest niezdrowy? Właściwie to nie wiem czego bardziej dotyczy ten trend, wolnego przetwarzania czy wolnego jedzenia? 
W niedzielę, sobotę i święta mam czas, żeby gotować z rozmysłem i z radością. Bez pośpiechu, bez stresu, dyscypliny i bałaganu. Planuję wielkie gotowanie przy porannej kawie, z kartką papieru, nie martwiąc się, że o czymś zapomniałam. Stresuje się mąż, który musi zrealizować zamówienie. 
Zakupy przebiegają sprawnie, jeśli na liście nie pojawiają się dymki, szalotki, zioła czy kawałki wołowiny. Jeśli jednak potrzebny jest szponder, rozmaryn, szałwia czy włoska szynka, zaczyna dzwonić telefon. "Nie ma tej części wołowiny, może być polędwica?" "A jak wygląda rozmaryn? To ten z igiełkami?" "Jest tylko brązowy cukier, zastąpi trzcinowy?" I tak kilka razy. Dzisiaj, na przykład, chciał zastąpić limonkę cytryną! "Skarb" ten mąż, nie dość, że objedzie cały Toruń w poszukiwaniu najlepszych cen i pozycji z listy to jeszcze posłusznie je to, co kuchnia wyda.
Dzisiaj proponuję krem z zielonego groszku i grillowane kawałki kurczaka w kremowym risotto.

omlet ze świeżym łososiem, szpinakiem i chrzanową ricottą

Składniki dla 4 osób:
8 jaj
150 g jogurtu naturalnego
150 g świeżego łososia, pokrojonego w drobne paski
garść świeżego szpinaku
1 szalotka, pokrojona w piórka
łyżka masła
2 czubate łyżki ricotty
1 czubata łyżeczka chrzanu staropolskiego
kilka kropel soku z cytryny
sól morska

kilka listków szałwii

środa, 23 października 2013

ziemniaczane gofry

Nietypowe placki czy nietypowe gofry? 
Składniki na 8 gofrów:
300 g startych, na drobnej tarce, ale nie tej typowej, ziemniaków
100 g pszennej mąki
2 jajka
1 białko
łyżka cukru
płaska łyżeczka soli
pół szklanki maślanki
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
łyżka posiekanego kopru
czubata łyżka stopionego masła
olej rzepakowy do smarowania gofrownicy
Ziemniaki bardzo mocno odcisnęłam z wody. Wszystkie składniki połączyłam rózgą. Na końcu dodałam odciśniętą masę ziemniaczaną. Smażyłam na rumiano w gofrownicy wysmarowanej olejem rzepakowym.

sobota, 19 października 2013

fazzoletti, przeze mnie zrobione, w dyniowo-selerowym sosie z pieczonymi borowikami

Makaronowa chusteczka ( fazzoletti) zatopiona w kremowym, słodkim, sosie, ozdobiona pieczonym borowikiem. Wyprodukowana pod okiem mojego kulinarnego GURU :)
Przychodzi taki moment, w życiu każdego kucharza/kucharki, że dojrzewa do dnia, w którym sama łączy mąkę z jajami i zagniata ciasto. Mój właśnie nadszedł.
Użyłam trzystu gram mąki, dwa całe jaja i dwa żółtka. Roztrzepane połączyłam z przesianą mąką pszenną (typ 650). Od początku do końca, przez dziesięć minut, zagniatałam ręcznie ciasto, bo temperatura rąk jest mu bardzo potrzebna. Kiedy było już sprężyste, owinęłam w folię spożywczą i odłożyłam na pół godziny. Po tym czasie podzieliłam na osiem kawałków i po kolei, każdą kulkę, rozwałkowywałam na bardzo cieniutki placek. W tym czasie pozostałe kulki były zawinięte w folie. Rozwałkowane placki, przykryte ściereczką, odkładałam na kilkanaście minut. Kiedy fazzoletti odpoczywało od wałka i ode mnie, przygotowałam sos.

zapiekane pomidory z kaszą jaglaną i podgrzybkami, podane ze szpinakowym torcikiem

*To już ostatnia szansa na zakup dojrzałych i pachnących pomidorów. Długo wzbraniałam się przed faszerowaniem tego warzywa. I po co? Może dlatego, że najlepiej smakuje z solą, na świeżym chlebie, w kremowej zupie z cynamonem czy w sosie do pizzy. Trzymałam się zasady "lepsze jest wrogiem dobrego". Długo się jej trzymałam i dlatego faszerowałam ziemniaki, kapustę, paprykę, ale nie pomidory. Dlaczego zmieniłam zdanie? Bo była kasza, były grzyby, dojrzały, w końcu, pomidory zerwane dwa tygodnie wcześniej. Dość składników by zaryzykować i nie musiałam iść na zakupy :)

sobota, 12 października 2013

Mastyło - łemkowski, słony pudding

Zaczęłam "gotować"na studiach. Serek wiejski, bułka i pomidor pozwalały przetrwać każdą porę dnia czy nocy. Zimą bez pomidora. Sama potrafiłam, jeszcze, przygotować jajecznicę i sałatkę z kukurydzy i jajek, no i od wielkiego dzwonu, smażyłam jakieś placki! 
Lekko wychudzona, zmęczona "nauką", odwiedzałam rodziców, raz w miesiącu. Niedowaga od razu rzucała się w oczy, a zaraz za nią rzucane były wyrzuty. Wszyscy się ze mną zgodzą, a przynajmniej zgadzali w "moich czasach", że pieniądze, na studiach, nie służą konsumpcji. W każdym razie zatroskana mama gotowała kaloryczne bomby. To były czasy! Zjadałam swoje wielkie porcje bez poczucia winy, a była to tradycyjna, bardzo dobra, polska kuchnia, w której triumfował ziemniak, sztuka mięcha i gęsty, mączny sos. Cholesterol "zabijała" surówka lub gotowane warzywa ;) To moja ulubiona, wygodna, teoria mamy:) Teściowa ma jeszcze lepszą! Cytryna wypłukuje go na zawsze :) 
Bardzo dobrze doprawione, solą i pieprzem, proste dania, dla wielu z nas, są dzisiaj nie do odtworzenia. Tak myślałam do teraz. Skoncentrowałam się na tym co umiem i na tym co pamiętam, bez podpowiedzi i wskazówek, przy pomocy mąki, mleka, jajek i smażonej cebulki z boczkiem, odtworzyłam smak z dzieciństwa, na tyle dobrze, że Wiktor włącza mastyło do ulubionego menu :)
Wszystko razem, wyjadane z miski świeżą pajdą chleba, naprawdę smakuje wyjątkowo i gdyby nie ciągła walka z kaloriami, zajadałabym się nim przynajmniej raz w tygodniu.
Dzisiaj odsuwam dietę na bok, bo duch cierpi, smutno mu, a ten prosty przepis przywołuje wspaniałego człowieka...

spaghetti z bobem, kurkami i szpinakiem

Składniki:
szklanka ugotowanego bobu
dwie, solidne garście szpinaku, opłukanego z obciętymi łodyżkami
śniadaniowa miseczka kurek
5 plastrów salami
oliwa
sól
kilka gałązek szałwii
50 ml białego wina
2 ząbki, posiekanego czosnku
2 łyżki pasty pomidorowej z tego przepisu
pół opakowania makaronu spaghetti
100 ml wody z gotowania makaronu (rozrzedzam nią sos, kiedy wychodzi zbyt gęsty)
Kurki marynowałam 15 minut w dwóch łyżkach oliwy i morskiej soli. Smażyłam około 10 minut na rozgrzanej patelni, podlewając winem. Bób gotowałam 4 minuty. Przelałam zimną wodą i obrałam z łupinek. Na patelni podsmażyłam czosnek i pokrojone w paski salami. Po chwili dodałam bób, po 2 minutach kurki. W tym czasie gotowałam makaron, zgodnie z przepisem na opakowaniu. Minutę przed końcem gotowania odlałam wodę (pół szklanki zostawiłam) i wymieszałam z pomidorową pastą. Przełożyłam na patelnię, dodałam opłukany szpinak i wszystko dokładnie wymieszałam. Dolałam trochę wody, bo był zbyt gęsty. Podałam polany oliwą.

risotto z karmelizowaną, doprawioną pieprzem cayenne, gruszką

Przeglądam tysiące stron internetowych, książek, czasopism i wszystkie zjadam... oczami.
Piękne zdjęcia, od których nie potrafię się oderwać, pobudzają kulinarną wyobraźnię i przenoszą, gdziekolwiek jestem, do kuchni. Wtedy buszuję po spiżarni i lodówce i nikogo już ten widok nie dziwi. Nie buszuję tylko po piwnicy. Robią to za mnie leśne myszki, które upodobały sobie, jak co roku, tę porę i harcują bez strachu! Nie dobiorą się do żadnych zapasów, a i tak, z uporem maniaka, wpraszają się na gościnę! Bezczelne "bestie"! Ale co tu się dziwić malutkim ssakom, którym zew natury podpowiada takie zachowania, jak dorosłe, homo sapiens, na widok lub zapachów dochodzących z kuchni, często reagują gorzej ;) Wyjadanie z patelni, podjadanie z talerza, niecierpliwe pojękiwanie to tylko kilka "grubiańskich" nawyków ;)
Nie schodząc do piwnicy, realizuję założenie sprzed kilkunastu dni. Inspirację czerpię z zapasów, a nie z zakupów. Dlatego, ostatnio, często jemy makarony, zapiekanki, kasze i ryże. Połączone z tym co pod ręką, tworzą nawet zjadliwe kolacje. Ba! Chwalą mnie, że sprytnie i smacznie je ze sobą łączę.
Co tym razem kuchnia wydała i w co tchnęła życie? Imbirowe, cytrynowe, i kremowe. Rozgrzewające, zaskakujące i bardzo aromatyczne, risotto. 

sobota, 5 października 2013

faszerowana kania - KUKBUK pomysły rozdaje

Niektórzy mówią, że kania vel sowa, jest lepsza od schabowego. Nie wiem, nie oceniam, nie porównuję, ale spróbujcie tak przyrządzoną, a gwarantuję, że tęsknota za jesiennym grzbobraniem, będzie Wam towarzyszyć całą zimę, wiosnę i lato :)
Składniki na 4 porcje:
8 kanii
200 g czerstwego, pszennego pieczywa (ja wykorzystałam pszenną bułkę tostową)
2 plastry szynki szwarcwaldzkiej
6 filecików anchois i dwie łyżki oliwy ze słoiczka
2 ząbki czosnku
4 łyżki oleju rzepakowego
listki z 4 gałązek tymianku
50 g długo dojrzewającego sera (np. Bursztyn)
Panierka:
3 jajka
100 g sera długo dojrzewającego, drobno startego
masło klarowane do smażenia

piątek, 4 października 2013

zupa z maślaków

Zatroskani sąsiedzi z lasu, przyglądają się, parującemu gorącą zupą, talerzowi. Prawdziwki: "my zginiemy w suszarce"! Kurki wtórują: "nas zjedzą z puree i gotowanym boczkiem". A maślaki na to: "nas nikt nie tknie, zapach ich zniewoli":) 

polenta z karmelem i figą - zdrowie na śniadanie

Stopniowo opróżniam spiżarnię z "suchych" zapasów! Przeglądając kąty, trafiłam na kaszkę kukurydzianą... Uwielbiam polentę, podsmażoną z boczkiem, jako dodatek do kurczaka faszerowanego, na przykład. 
Temat na słodką kaszkę, z jeszcze bardziej słodką figą, przypomniał KUKBUK. Trochę ją spulchniłam ubitą pianą z białek i podrasowałam resztką słonego karmelu
Bardziej puszysta polenta nie podklejała podniebienia i nie denerwowała niewyspanego Nastolatka i spieszącego się Czterdziestolatka :)
Składniki na dwie, śniadaniowe, miseczki:
1/2 szklanki kaszki kukurydzianej
2 szklanki mleka
łyżka masła
łyżka miodu
łyżka serka mascarpone
2 czubate łyżki ubitej piany z białek
4 plastry figi
łyżeczka słonego karmelu 
Do gotującego się mleka wsypałam kaszkę, cały czas mieszając rózgą. Po 3 minutach była gotowa. Zdjęłam z palnika i dodałam masło, serek i pianę z białek. Na patelni podgrzałam karmel i dusiłam w nim 4 minuty plastry figi...

Targ. Muffinki dyniowe, od Jamiego


Targ. Magiczne miejsce od wiosny do późnej jesieni. W moim mieście jest dość przypadkowe, nieokiełznane i chaotyczne. Pełne ogrodników, zielarzy, handlujących jajami, przekupek. Mam wrażenie, że wszyscy się tutaj znają i nikomu nie przeszkadza, że sąsiad też handluje ziemniakami. Weekendowe miejsce, gdzie ładuję, bardzo pozytywnie, akumulatory na następny tydzień. Czuję patriotyczne uniesienie, kiedy przechadzam się między alejkami z polskimi produktami. Nie potrafię dłużej udawać, że jestem obojętna. Wbrew cotygodniowym obietnicom, że tym razem obejdę cały targ, znjadę najlepsze ceny, już w połowie drogi, mam siaty pełne bulw, ziół, miodu, a tym razem, jeszcze doniczek z wrzosem...

niedziela, 29 września 2013

Grillowana tortilla, selerowy mus, pasta z suszonych pomidorów, to po co te kurki?

Nie mogłam oglądać, wygodnie przed telewizorem, bo przygotowywałam wstęp do własnego "show", ale zew natury i tak, jednym okiem, podglądał polskiego TOP CHEFa! Oglądałam, chyba wszystkie, zagraniczne konkursy, ale polski, ze względu na uczestników, nie jest moim faworytem. Mam za to słabość do pana Grzesia, do pani Ewy, nie wiem kim jest obcokrajowiec, ledwie mówiący po polsku i nie przepadam za panem Nowakiem. Byłam, piłam i jadłam u pana Wojciecha i głównie dlatego, ale też z powodu pierwszej, polskiej gwiazdki Michelin, jest dla mnie niedoścignionym wzorem. Szorstki, oschły, chwilami bezwględny dla uczestników, odnosi się z wielkim szacunkiem do produktów, które są przez nich "dewastowane". Nie będę się rozpisywać w złośliwościach, bo daleko mi do wielu szefów, którzy pod presją czasu i wyniku, jednak pięknie czarują w kuchni TOP Chefa, dlatego zacytuję tylko jedno zdanie pana Modesta Amaro: "uważasz, że dobrze wysmażona kurka nie obroni się sama?" 
Uważam Panie Wojciechu, ale uważam też, że duszona w śmietanie, nawet z szalotką czy cebulą broni się równie znakomicie :)
Oddając jednak Panu co słuszne, zmieniłam pierwotną koncepcję i wydałam z kuchni danie godne tytułu TOP KUCHARA :)

sałatka z figą, ale bez maku ;-)

Sałatki na sałacie są najbardziej sałatkowe. Główny składnik, dobry dressing i gotowe. Ale nie tym razem. 
W dzisiejszej sałatce, każdy ze składników może być bohaterem. Można pominąć te, których nie mamy pod ręką, a możemy dodać te, które pod ręką są. Początkowy miszmasz okazał się wyjątkowo dobrze skomponowaną kolacją. Dodam jeszcze, że od kilku dni staram się oszczędzać na zakupach i korzystać z zapasów, końcówek karmelu, miodu i wielu innych zapomnianych w lodówce czy spiżarni składnków.
Dla odmiany, podam przepis na poczatku, żeby nie zniechęcić ilością.
Rozgrzałam odrobinę masła. Obraną marchewkę wraz z rodzynkami karmelizowałam z solą i cukrem, 5 minut. Zdjęłam z patelni. Dodałam kolejną odrobinę masła i skarmelizowałam gruszki, lekko posolone. Sos. Na tę samą patelnię dodałam masło, miód, wanilię i doprowadziłam do wrzenia. Po chwili dodałam ocet, orzechy i gotowałam jeszcze przez minutę, żeby uleciał ostry aromat.marchew, 
Na dużym, okrągłym talerzu rozłożyłam sałatę, na niej plastry sera, obok plastry szynki. Potem marchewka, pokrojona w plastry figa i gruszka. Całość obficie polałam sosem. Gwarantuję, że mak jest zbędny ;)

czwartek, 26 września 2013

biszkoptowe omlety

Składniki na 3 omleciki albo jeden duży:
2 jajka
2 pełne łyżki mąki

2 łyżki mleka
odrobina soli
łyżka masła klarowanego
Żółtka utarłam łyżką z mąką i mlekiem. Białka ubiłam z odrobiną soli i połączyłam, stopniowo, jedną masę z drugą i od razu smażyłam, na rozgrzanym maśle, pulchne omleciki. Podałam z malinami ze słoika, wiśniowymi powidłami i posypałam cukrem pudrem. 

wtorek, 24 września 2013

zapiekane warzywa w zapiekanych zapasach

Tydzień temu postanowiłam, że nie robimy zakupów, dopóki nie opróżnię spiżarni. Kasze, ryże, makarony, nieskończona ilość suszonych ziół, końcówki warzyw z jesiennego ogrodu... W lodówce nic "nie zalega", ale są produkty z odległym terminem ważności: sery, podsuszane wędliny, no i zawsze jajka i śmietany... Wyzwanie polegało na połączeniu tego, co dostępne, w danie, które można odgrzać następnego dnia. Entliczek, pentliczek i wypadło na makaron (nie ja wyliczałam). Jak zrobić dobry makaron, który następnego dnia nie będzie suchą kluchą z "wciągniętym" całym zapasem sosu? Postawiłam na zapiekankę. Nie myślałam, że podam ten przepis, ale muszę (dlatego tylko jedno zdjęcie i to przed obróbką termiczną). Zasada tego bloga jest jedna: wszystko co nam smakuje, komuś gotuję :)

imbirowy pstrąg z marchwiowym spaghetti

To był obiad, który składał się z dwóch składników. To był obiad, który zachwycił świeżością ryby i świeżym spojrzeniem na marchewkę. Często ją karmelizuję, ale rzadko z nią eksperymentuję. Tym razem też słodka, jednak przełamana białym octem balsamicznym, skarmelizowała na długo nasze podniebienia :)
Cała ryba na talerzu robi zawsze dobre wrażenie. 
A dobrze wysmażonej, z pięknie zarumienioną skórką, faszerowaną gałązkami świeżych ziół, nawet z kompletem ości, nie potrafię się oprzeć. Wam też nie radzę, szczególnie w tym towarzystwie. 

dyniowe placki, jajka gotowane w woreczkach z kurkami i czosnkowe masło - trick Adama Chrząstowskiego

Nie chcę smutnej jesieni i nie mam smutnej jesieni. Poddaję się zmieniajacym nastrojom, kolorom, tendencjom i ułatwiam sobie życie. Oczywiście tylko w kuchni, bo to miejsce, w którym od początku do końca, mam wpływ na to co robię. Tutaj też nie boję się ryzyka, zatem zaryzykuję stwierdzenie, że zrobiłam pyszną kolację z ugotowanych, w worku, jajek ;)
Zamiast dotychczasowych, uwielbianych przeze mnie, jajek w koszulce, wypróbowałam trick Adama Chrząstowskiego i ugotowałam jajka, z dodatkiem kurek, w foliowym woreczku.

Ale łatwizna! I strzał w dziesiątkę! Nie wiem tylko jak nazwać ten wynalazek, bo każda z nazw dziwnie "bije" po uszach ;) Może ktoś pokusi się o komentarz i ogarnie brak cenzury w tytule :) W każdym razie połączenie ekstrawagancji z tradycją, w tym przypadku, to żadne ryzyko!

czwartek, 19 września 2013

maślana tarta z rabarbarowym musem, puszystym kremem i kolorowymi malinami

Zagniatanie ciasta: 5 minut. Przygotowanie kremu: 5 minut. Miksowanie musu: 1 minuta. Mycie malin: 1 minuta. Robienie zdjęć: pół sekundy. Doznania: bezterminowo bezcenne...

środa, 18 września 2013

piersi z kaczki z różaną konfiturą i puree gruszkowo - selerowym

Pracuję w bardzo wdzięcznej okolicy. Po lewej piekarnia, po prawej mięsny. Za rogiem centrala rybna, pięćdziesiąt metrów dalej, targ. W piekarni stały repertuar, na targu sezonowe "przetargi", rybny, w poniedziałki, zalewa świeżą falą ryb. Za to u "rzeźnika" codziennie można spotkać prawdziwe rarytasy. Cięlęcina, gęsina, wyborna wołowina i kaczka, a właściwie jej wyborne części. Kacze udka w pomarańczach i te, podane na świąteczny obiad, cieszą się na tym blogu największą popularnością. Są też kacze piersi, ale te gdzieś umknęły odwiedzającym, dlatego dzisiaj zapraszam na niedzielny obiad, którego bohaterem była świeża, bardzo świeża pierś kaczki, zamówiona na specjalne życzenie u mojego sąsiada, Pana Mariana.

niedziela, 15 września 2013

pappardelle z cukinią i normandzkim serem

Cukinia vel kabaczek jest warzywem bardzo wszechstronnym. Swoją nazwę zawdzięcza sprytnym Włochom, którzy wyselekcjonowali tę odmianę z dynii zwyczajnej. Zucchina czyli mała dynia należy do niskokalorycznych przysmaków, odkwasza organizm i sprzyja przemianie materii. W 100 g jest tylko 15 kcal, dlatego chętnie stosuje się ją jako dodatek do placków, przystawek, tart, quiche i wielu innych potraw. Grillowane plastry cukinii, posmarowane tylko oliwą i solą morską to wyborny dodatek do mięs.
Te ogrodowe, uprawiane w towarzystwie ogórków, dynii, fasoli przybierają dziwne kształty, jakby nie mogły zdecydować, w trakcie dojrzewania, do których sąsiadów im bliżej. Ale wygląd jest mniej ważny. Najważniejszy jest smak i w tym przypadku konsystencja. Zwarta, dojrzała cukinia, obrana ze skóry paskami julienne, idealnie chrupie w sosie do pappardelle.

sobota, 14 września 2013

śmietanowe lody z borówkami

To jeden z najprostszych przepisów na domowe lody*.
Zamknięte, w gałce lodów, aromaty, przenoszą nas w głąb lasu, gdzie spotykamy entuzjastów. Grzybiarzy, trzymających się za ręcę "staruszków", uprawiających, trudne sporty, panów, pieski, ciągnące swoje panie, rozchichotane dzieci, zbierające żołędzie...
Wysypiska śmieci, porzucone butelki, rozgrzebane mrowiska... Wszędzie ta nieznośna równowaga.
Lepiej wrócę do kuchni, bo złość we mnie zbiera.
Tutaj też panuje równowaga, w smaku, w zapachu, w nastroju. Czasem stłukę jakiś talerz, czasem wypadnie mi z rąk ulubiona karafka do wody, czasem wrzeszczę na wyszczerbioną miseczkę, ale nigdy nie wyrzucam resztek szkła do ogrodu sąsiada! Smutek rekompensują mi lody, wielka porcja lodów. Taka niczym nie "ulepszona", o pardon, tym razem owszem, borówkami :) 

wtorek, 10 września 2013

pieczona figa, srebrzysty lazur, ciastko francuskie z szynką parmeńską, sos balsamiczny

Jak zwykle, kiedy oprócz "popisowego dania", chciałabym się jeszcze "popisać" wpisem, przeszukałam internet w poszukiwaniu niusów ;) To co znalazłam o figach, a czego sama nie wiedziałam, przerosło moją wyobraźnię, dlatego pozostanę przy skromnej wiedzy, którą mam od czasu, kiedy pierwsze figi zjadłam na Rodos. Oprócz słodyczy, która wydostaje się z wnętrza, chrupiących, niezliczonych, drobnych ziarenek, które figlarnie łechcą podniebienie, figa ma jedno zadanie. Pięknie wyglądać. Spójrzcie na to zdjęcie. Przekrojona w czterech miejscach, nic nie traci ze swojego uroku. W całości, suszona, w kompocie, na drzewie czy na sklepowej półce, zmusza do zachwytu. A po tym jak odkryłam jej wszystkie zdrowotne właściwości, to chylę czoła, w pas się kłaniam i zapraszam na wyborny przekąs ;)

czwartek, 5 września 2013

bananowe placki ze słonym karmelem


lasagne z nadzieniem dyniowym, kurkami i szałwiowym beszamelem

Sezon grzybowy w pełni, a kilka opakowań makaronu lasagne czekało zbyt długo na odpowiednie nadzienie. Mięsne, szpinakowe, serowe, łososiowe, ale dyniowego się nie spodziewały. A jak dołożyłam jeszcze kurki, to zbaraniały im krawędzie i współpracowały jak nigdy. Zawsze, w trakcie gotowania, kilka płatów marnowałam, a dzisiaj, ani jeden nie opuścił przyjemności, która spoglądała z kuchennego blatu ;) Trochę zaryzykowałam. Spodziewałam się seniora na obiedzie, który ze wszystkich dyni, najbardziej lubi salceson, przez siebie zrobiony, właśnie w ten weekend. Wiktor, który takiej kombinacji jeszcze nie próbował, choć pennoni, z kabaczkiem i prawdziwkami "wciągnął" z zachwytem i mąż, który z dyni, najbardziej lubi krem. No i ja sama, która kurki uwielbiam w śmietanie! Stres zupełnie niepotrzebny. Danie było lekkie, połączone beszamelem warstwy wyraźnie ze sobą "zagrały", a rzymska sałata z kaparowym sosem, wcale nie zdominowała lasagne z dyniowym nadzieniem i pieczonymi kurkami.

środa, 4 września 2013

ciasto drożdżowe ze śliwkami - pomarańczowa nuta, migdałowa mgiełka

Urodzinowo pozdrawiam Karolinę co "komuś mówi". Tę, od której wszystko się zaczęło i "gotuję komuś" nazwę swoją wzięło :)
Składniki na dwie tortownice, 20 cm i 26 cm:
700 g mąki pszennej typ 450
70 g drożdży
200 g śmietany kremówki
łyżka cukru
210 g roztopionego masła
skórka otarta z jednej pomarańczy
płaska łyżeczka skórki cytrynowej
1 cukier waniliowy
150 g drobnego cukru
4 małe jajka
10 dużych śliwek węgierek
50 g zmielonych migdałów
30 g cukru trzcinowego
łyżka płatków migdałowych

francuskie tartaletki ze słodką cebulą, rozmarynem, wędzonym łososiem i smażoną szałwią - śniadaniowy comfort food

Jajka. Takie małe, a tak cieszą. Takie niezbędne... Dzisiejsza propozycja, podejrzana w książce Michela J. Roux "Jajka", to kolejna eksplozja smaku, na maleńkim kawałku ciasta francuskiego... 

wtorek, 3 września 2013

makaron pennoni z pieczonymi borowikami i kabaczkiem w selerowym sosie

Na pierwszym planie koźlarz, tudzież krawiec, tudzież czerwony łepek... Był piękny, ale tylko surowy. Piękne, pyszne i prawdziwe były prawdziwki, które nawet po upieczeniu nie straciły swojej królewskiej dostojności.
Przepis był inspirowany końcem wakacji, który nadszedł nieubłaganie. Kolorami, na zdjęciu, żegnam przepiękne, słoneczne lato i zapowiadam, piękną złotą jesień. I choć wróżka ze mnie żadna, to czuję w starych kościach, że będzie równie "żółto", nie tylko od słońca...

niedziela, 1 września 2013

krem z dyni - trąca orzechem, chrupie pistacjami

Pierwszy raz krem z dyni zrobiłam rok temu. Wcześniej nie miałam przekonania, bo w większości restauracyjnych menu, były mdłe i bez wyrazu. Zmianę frontu wymusiła na mnie nasza pierwsza, ogrodowa dynia! Najpierw nie chciałam jej zrywać, bo pięknie zdobiła tę część działki, ale namówiona przez męską część rodziny zmierzyłam się z olbrzymem. To była zwykła dynia, bez nazwy. Dzisiaj, w oparciu o przepis, który udoskonalałam cały poprzedni sezon, sprawdziła się dynia hokkaido.
Zupa krem może sama w sobie być wydarzeniem, wydarzeniem mogą być też dodatki, ale święto jest wtedy, kiedy łączy się obydwie opcje. 

sobota, 31 sierpnia 2013

orzechowe babeczki, gruszka w occie balsamicznym, pieczony camembert i rukola z miętą

Mogą się nazywać orzechowe, ale mogą też cebulowe. Ta sama ilość, tych dwóch składników, sprawia, że możemy żonglować, dowolnie, ich nazwą. Podejrzałam przepis w programie "Jakubiak w sezonie", którego bohaterem była cebula. Zmielone orzechy, zmielona cebula, bez tłuszczu, dziwna konsystencja, ale bez ryzyka, nie ma zabawy. Miałam też sporą torbę gruszek, podarowaną przez wdzięcznych sąsiadów trampów, którzy spędzili wakacje w naszym namiocie :)
Był pomysł na babeczki, były owoce, zapomniany, gruszkowy ocet balsamiczny, przesuwany, w różne kąty lodówki, camembert, obejrzany, kątem oka, program w kuchni tv i głodny mąż...
Nie mogłam długo opierać się takiej inspiracji i mimo, że miała to być lekka kolacja, bo dzisiaj wszyscy zrzucają cholesterol, to zrobiło się poważne danie;)

piątek, 30 sierpnia 2013

tarta z gruszkami i złotym lazurem

Dostałam zamówienie na tartę ze śliwkami, a upiekłam z gruszkami. Wcale nie z przekory, a z ochoty, która mnie nie opuszczała od kilku dni, a właściwie od niedzieli, czasu babeczek orzechowych z gruszkami w occie balsamicznym i pieczonym camembertem. Spora część, darowanych gruszek, już wtedy została zjedzona, ale te kilka, które spoglądały na mnie z owocowej patery i mrugały kilkoma, ciemnymi oczkami, wymagały natychmiastowej reakcji ;) Zatem, żeby mrugających ślepiów nie przybyło, obrałam je ze skóry i do gara ;)

szarlotka na migdałowych językach

Zabieram się do przetwarzania jabłek tylko wtedy, kiedy mogę użyć dwóch odmian: szarej renety lub antonówki. Gdyby żyli moi Dziadkowie, byłaby jeszcze "papierówka", z drzewa w sadzie, na którym zmieściłyby się wszystkie wnuki. Rozłożyste konary, nisko wijące się nad ziemią, nie raz i nie dwa służyły nam za kryjówkę. 
Ten sad, pod wieloma względami, był magiczny. Ule i brzęczące w oddali pszczoły, agrest pod ścianą stodoły, niezliczona ilość wiśni, czereśni i śliwek węgierek, które najlepiej smakowały prosto z drzewa, to kolejne miejsca, w których trudno było znaleźć, bawiące się w chowanego, dzieci... 
Dziadek spacerujący do studni, której pompę, często, smarowaliśmy różnymi wynalazkami natury. Babcia, która później wrzeszczała na całą wieś, że łobuzy, jakieś, buszują po jej ogrodzie ;) 

wtorek, 20 sierpnia 2013

borówki w chutney, podstawie kanapki z pieczonym indykiem

Krem pomidorowy z pomidorów z ogrodu taty, różowy pstrąg z orzeszkami pini, torcik malinowy, croque madame z musztardowym beszamelem i bekonem... To tylko niektóre pozycje z kulinarnej listy życzeń, którą miałam przygotować w dzień powrotu z wakacji :)
Stawiałam na nieśmiertelną pizzę, ciasto czekoladowe Jamiego i pistacjowe lody z ptasim mleczkiem... Pomyliłam się, ale to nie oznacza, że mi odpuścił. 
Uznał, że doba jest za krótka, a żołądek za mały, żeby zaspokoić wszystkie kulinarne zachcianki! 
Mimo wszystko przemyciłam do powitalnego menu jeszcze coś od siebie. Borówkowe lody i bagietkę z pieczonym indykiem, podrasowaną borówkowym chutney... 
Dyskretnie i delikatnie sprowadziłam go na polską ziemię, iście amerykańską jagodą ;)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

quiche z pieczonymi kurkami, pieczoną cukinią i kozim serem

Quiche (czytaj:kisz) to placek na kruchym cieście, którego nadzienie wiąże masa jajeczno śmietanowa. Niestety zdarzały mi się "wpadki" i piekarnik zaczynał żyć własnym życiem, a ciasto jeszcze innym. Niezwiązane środki nie zachęcały do jedzenia, mnie do kolejnych prób, więc przerzuciłam się na tarty. 
Dopiero od niedawna placek lotaryński dostroił piekarnik i zaryzykowałam z przepisem, który dawno temu wygrzebałam na stronie Kwestii Smaku. Już wcześniej robiłam serowe spody, ale nigdy nie "zalewałam" ich śmietaną i jajkami. 

środa, 14 sierpnia 2013

zupa z kurek

Mam kochanych sąsiadów. Raz poczęstowałam ich tą zupą, a oni, w zamian, zabrali męża w tajemnicze miejsce, za góry, za rzeki, w lasy, gdzie kurki wyrastały, jak drożdżówki Okrasy;) Przywiózł pełne wiaderko i zaczął koncert życzeń. Zrób zupę, omlet, placki, quiche, risotto... Uwielbia grzyby, w każdej postaci. Na te, które sam zbierał, uwielbia patrzeć ;)

piątek, 9 sierpnia 2013

historia zupy z młodych ziemniaków i anchovies

Całkiem inna, niż wszystkie, zupa, "opatrzona" nietypowymi zjawiskami. 
Wstyd się przyznać, ale w odstępstwie kilku dni zgubiłam służbowy notes, zostawiłam w bankomacie wypłacone pieniądze i zgubiłam, pierwszy raz w życiu, klucze od domu... Dlaczego jeszcze nie zgubiłam głowy? 
Na szczęście, notes znalazłam, klucze znalazłam, a pieniądze po reklamacji wrócą na konto ;) 

Okazuje się, że patrzę, ale nie widzę. Coś odwraca moją uwagę od poszukiwanej zguby. Niepokoją mnie te zjawiska, ale chyba potrafię to wytłumaczyć. 

placki z cukinii w dwóch wersjach - ze śmietaną i szynką serano lub pomidorowym ragout

Wcale nie mam urlopu w kuchni! Cały czas coś w niej przetwarzam, zalewam, zasypuję... Skupiłam się na przetworach, bo w tym roku wszystkie owoce i warzywa są tak pięknie dojrzałe i smaczne, że nie mogę przejść obok nich obojętnie.

niedziela, 28 lipca 2013

grillowana wołowina z risini i koperkowym pesto - menu na upalne dni

Pogoda bardzo sprzyja grillowaniu, ale na pewno nie jedzeniu. Komu chce się jeść w takie upały? A komu pić? Wszystkim? Macie jakieś pomysły na prywatnego strażaka? Jakieś kontrowersyjne metody, bo mam wrażenie, że moje, od lat sprawdzone nie chcą zmierzyć się z tym "płonącym w ciele ogniem" :( 
Do dzisiaj działała wystudzona, miętowa herbata z lodem, zamiennie z gorącą herbatą z hibiskusa. I tak jak pierwszy sposób dla nikogo nie jest zaskoczeniem, tak w przypadku wrzącej herbaty, w 40 stopniach, budzi wiele niepokojących skojarzeń, jak choćby takie, że postradałam zmysły! 
Są dowody na to, że Beduini pozbywają się ciepła z organizmu zupełnie racjonalną metodą. Chodzi o to, żeby zacząć się pocić, bo pot parując ochładza nasz orgaznizm. Prosta i stara jak świat zależność :)
Moglibyśmy też biegać w pełnym słońcu lub uprawiać jakieś inne, męczące zajęcie. 
Możemy też zjeść ostrego hamburgera, bo ostre żarcie pobudza te same receptory, na które działa gorąca herbata i które "każą" nam się pocić ;) Mimo, że nasz klimat ma o wiele większą wilgotność niż pustynne kraje Afryki, gorące napoje i ostre jedzenie sprzyja samopoczuciu w upalne dni i na pewno nie jest mitem. Oczywiście zawsze i wszędzie niezawodna jest szklanka zimnej wody:) Info na temat zdobyłam zaczytując się stroną Volfiego.
Wiem, że rozpalenie grilla może odstraszać w tej temperaturze powietrza, ale gotowanie w domu, jeszcze bardziej przeraża.

tarta z malinami i cytrynowym kremem

Kiedy na rekrutacjach pytam kandydatów na czym im najbardziej zależy, co ich motywuje, kiedy łatwiej odnoszą sukcesy, jak sobie radzą ze stresem i pada odpowiedź, że odpowiednia atmosfera, bez wahania wybieram takich ludzi. To od nas zależy jaka będzie i czy stworzymy sobie odpowiednie warunki na większą część doby, jaką spędzamy w pracy.
Wszyscy musimy się starać, żeby atmosfera była znośna, bo tylko wtedy możemy stworzyć coś wspólnie. Nie chcę nikogo pouczać, bo to jest mój przepis na sukces, ale tym początkiem chciałam teoretycznie wprowadzić w praktyczny dowód na to, że tak właśnie się zachowujemy. 
Zespołowo podchodzimy do biznesu i zespołowo świętujemy okoliczności.
Zrzuta na składniki i bez specjalnego wysiłku przygotowaliśmy urodzinowe ciasto dla jednego z nas. Właściwie ja przygotowałam i za pieczenie nie brałam tantiemów ;)
Tarta była wyborem jubilata, którego umiejętnie podpytalismy o preferencje na ciasta, ale przepis, który zachwycił nie tylko jego, ale i pozostałych kolegów, był "narzucony" pięknym zdjciem KUKBUKowej okładki z numeru 3.
Wybrałam wersję z migdałowym spodem i bardzo dobrze wybrałam.