piątek, 31 lipca 2015

Pudding z kaszki orkiszowej, ze śliwkowym sosem. BLW

Mój "Shogun" (nowa ksywka, ze względu na rozwichrzone włosy) uwielbia ten pudding, ale do tej pory robiłam z manny. Kaszka orkiszowa jest bardziej wytrawna, ale wanilia ją ożywia, daktyle równoważą, a słodko - kwaśny sos śliwkowy wynosi na wyżyny.

czwartek, 30 lipca 2015

Cannelloni z cukinią, na pomidorach, pod szałwiowym beszamelem. BLW

O dzisiejszym obiedzie mogłabym napisać książkę. Po pierwsze dlatego, że odeszłam od nudnego mielonego i nadziałam rurki czymś innym niż mięso. Po drugie, cukinia ścięta obieraczką do warzyw to kolejna wariacja warzywnego makaronu. Po trzecie, Kacper zjadł trzy rurki! Po czwarte, mąż pięć i gdyby nie deser byłaby repeta. Po piąte, po co komu mięso, kiedy ma wędzony ser. Po szóste, sama się chwalę. Siódmego nie będzie. Choć mogłabym tak wymieniać bez końca. Zanim zaczniecie utyskiwać na brak czasu, po ósme powiem, że można je odgrzać w piekarniku lub suchej patelni. Szybko licząc mamy obiad na trzy dni, pod warunkiem, że Wasze Maluchy mają apetyt Kacpra ;) Jeśli ciut mniejszy, nawet na pięć. Jeśli zdjęcia mogą być po dziesiąte, to zwróćcie uwagę, że żaden kęs nie miał prawa się zmarnować :)

Śniadaniowa jajajagła. BLW


Jajajagła czy jagłajaja i tak i tak brzmi okropnie, ale bazowy przepis to jajaryż. A że ryż już trochę nam bokiem wychodzi zamieniłam go na kaszę. Przepis idealny dla mam, które muszą przygotować posiłki dzień wcześniej. U nas to był początek dnia, ale nie mam nic przeciwko, jeśli nasze śniadanie będzie Waszym obiadem ;)

środa, 29 lipca 2015

Wilgotne ciasto ze śliwkami, borówkami i ricottą. BLW


Wiecie, że zakochałam się w niej bez pamięci, w pannie Ricottcie. Na szczęście to miłość odwzajemniona. Czego się nie dotknę, z jej udziałem, wychodzi taka żyleta, że tylko wzdycham. Tym razem było podobnie. Przeglądałam nowy "KUKBUK Rodzina" i wpadłam jak śliwka w kompot. Dotarłam do dwudziestej drugiej strony ze stu osiemdziesięciu ośmiu i nawet się nie zorientowałam, a już byłam przy kasie. Szast prast zapłacone i pędem do domu.  Jest w tym cieście wszystko co kocham, śliwki, borówki (dodałam od siebie), ricotta, jogurt, migdały, wanilia... W efekcie połączenia wymienionych ingrediencji, samych w sobie doskonałych, powstało lekkie, ale wilgotne, niesłodkie, a jednak czarujące słodyczą, ciasto samo w sobie idealne.

Orkiszowe tagliatelle z suszonymi jabłkami i pesto z bobu. BLW

Nie ma lepszych czipsów niż suszone papierówki. Pierwszą partię właśnie zdjęłam z suszarki do grzybów. A co, jak się nie ma co się lubi, to się suszy co się ma  Na spacerze, właściciel osiedlowego warzywniaka, złowrogim tonem oznajmił, że kończy się bób. No to zmiana planów, pomyślałam. Cukinia poczeka. A dzisiaj bób w nowej odsłonie. Sparowany z suszoną papierówką, wygrywa tegoroczny sezon na parę doskonałą

Biszkoptowe makaroniki. BLW


Z makaronikami jak z bezą. Raz wychodzą, innym razem nie. Od czego zależy sukces wcale "nieskomplikowanych" ciasteczek? Od świeżych białek, od czasu ubijania, od piekarnika, od ilości cukru. Kombinowanie w tym przypadku się nie opłaca. Zasada jest prosta. Na jedno białko przypada "tona" cukru i żadna eksperymentalna teoria tego nie obali. Albo się ciągną, albo są twarde, albo się kruszą i nie można ich poskładać. Dlatego zamiast marnować kolejne jajka, czas i zdrowe słodycze, wybrałam bezpieczny wariant. Ubiłam cale jaja z cukrem kokosowym, który oddał im karmelowy smak i ubrał w piękny kolor. Biszkopciki wyszły chrupiące z zewnątrz i mięciutkie w środku. Taka kanapka to idealne rozwiązanie na śniadanie, przekąskę do wózka, podwieczorek, deser czy kolację. A jak się dziecko uprze, może i na obiad ;)

wtorek, 28 lipca 2015

Razowe mini chlebki z ciecierzycy i słonecznika. BLW

Nazwałam je chlebki, bo identycznie się pieką. Mają twardą skorupkę, zwarty środek, niczym razowiec, miękną po czasie, ale się nie starzeją. Kwestia smaku zależy od Was. Ja wymyśliłam akurat taki, bo muszę na chwilę odstawić gluten i eksperymentuję z produktami bez. Byłam też ciekawa smaku mąki z ciecierzycy. Dodałam ziarna słonecznika, a młodą cebulką podkręciłam smak. Wyszły naprawdę niezłe miniaturki cieciorkowego pumpernikla. Podałam je jako dodatek do sałatki i zrobiłam mini kanapki. Byłam pewna, że Kacper ich nie tknie, jak bardzo się myliłam zobaczcie na zdjęciu :) 

Bananowe, owsiane racuszki, z masłem orzechowym. BLW bez glutenu

Uczę się gotować na bezglutenowych produktach. Mam powód, bo lekarze twierdzą, że rzeczony "odkłada" się w kolanach. Wystarczy, że się zdyscyplinuję i uniknę skomplikowanego zabiegu. Czy może być łatwiejsze wyzwanie dla kogoś kto kocha eksperymenty kulinarne? Wybrałam się wczoraj na zakupy i tutaj już nie było tak łatwo. Na przykład mąka owsiana z glutenem i bez. Pytam panią, z działu zdrowej żywności, dlaczego ten owies ma gluten, a ten jest bez. Ona nie wie, taki dostaje i trzeba poczekać na handlowca, który będzie za tydzień i wszystko wyjaśni. Nie trzeba mi nic wyjaśniać, chciałam tylko zbadać zorientowanie na produkt i klienta. Dodam, że byłam w znanej, dobrej sieci, wcale nie taniej. I dziwią, że ludzie wolą robić zakupy w internecie?
Bez względu na poziom wiedzy mąka owsiana bez glutenu brzmi kusząco. Kupiłam też z ciecierzycy, jaglaną i z brązowego ryżu. Będę kombinować. Na początek racuszki z masłem orzechowym i bananem. Wyczuwam tylko różnicę w strukturze, smak bez zastrzeżeń. Za to Kacprowi nic nie stanęło na drodze do pełnego brzuszka :) 

poniedziałek, 27 lipca 2015

Stir fry z indykiem i kulkami ryżowymi. BLW


Leniwa niedziela. Od rana, w kuchni zwyciężał minimalizm, ale bronił się smakiem. Najpierw kopytka z polenty z cynamonem pobudziły śpiochów, później zapachy z woka rozeszły się aromatem po osiedlu i przygoniły ptaki. Zleciały się gołębie, kawka i jakiś malutki, którego nie rozpoznałam. O owadach nie wspomnę. Osy na stałe zagościły w kuchni. Bez bzyków nad głową, czułabym się zaniedbywana ;) Obiadem jednak pogardziły, choć były w nim ich ulubione śliwki. Za to nie pogardził nim najmłodszy w rodzinie, Wy też spróbujcie. Szybki, aromatyczny, bez glutenu. 

niedziela, 26 lipca 2015

Słodkie kopytka z polenty, z cynamonem. BLW

W niedzielę można zapomnieć o kaloriach, szczególnie kiedy płyną ze zdrowej słodyczy. Wykorzystałam ostatnie zapasy polenty, z tego przepisu. Pocięłam w paseczki, zamoczyłam w roztrzepanym jajku dosmaczonym kokosowym cukrem i cynamonem i usmażyłam na odrobinie masła. 
A kiedy zaczęło pachnieć w całym domu, cynamon bezczelnie wdarł się w nozdrza, nic nie było w stanie powstrzymać Kacpra przed "pożarciem" tych pulchnych kopytek. 
Przez dwa dni królowały na śniadanie, a wiecie już, że to mi się rzadko zdarza :)

Nesquiki, czekoladowe ciastka, mus gruszkowy z awokado. Wybierz swój deser. BLW

Do chrupania, do mleka, do deseru. Dla cierpliwych mam lub ich pracowitych dzieci.
Wystarczy wszystkie składniki wymieszać łyżką. Postawić obok miski z ciastem mniejszą
miskę z mąką, do oprószania paluszków, małego skrzata i lepić kuleczki wielkości borówki.
Układać lub rzucać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Nie wiem ile wyjdzie z podanych składników, bo po zapełnieniu pierwszej blachy
odpuściłam, a zostało jeszcze 2/3 ciasta. Mój skrzat jest zainteresowany tylko jedzeniem, a
surowe ciasto nie wchodzi do menu.
Dlatego zrobiłam też ciastka, bo moja cierpliwość się wyczerpała. A szkoda, bo Młody jadł
ten wynalazek cały dzień. Same, z mlekiem i w trzeciej opcji, z musem gruszkowym.
Kulki są chrupkie, po całkowitym wystudzeniu. Po zalaniu mlekiem ( u mnie owsiane) nie
nasiąkają i nie rozmiękają, ale nie są już chrupkie. Z gruszkowym musem, rozwaliły system.

Łosoś z burakami, cukinią i fetą, zapiekany w cieście francuskim. BLW

Chwila mieszania, a obiad na dwa dni. No i może jeszcze na kolację. Łatwo się odgrzewa (na suchej patelni), można zjeść za każdym razem z innymi dodatkami, więc nie ma nudy.

Najważniejszy, magiczny składnik to estragon. Szczelnie zamknięty otulił aromatem każdy element zapiekanki, a ta odwzajemniła się ciekawym smakiem.

piątek, 24 lipca 2015

Smażony twaróg, kiełki stir fry i jajko w koszulce. Przypadkowy comfort food. BLW

Miałam zrobić topiony serek. I już prawie zrobiłam. Na szczęście niewidzialna ręka wywaliła miskę do zlewu, w którym były brudne gary, z których nie dało się już uratować nic. W misce zostało trochę. Zmiksowałam to trochę, wstawiłam do lodówki i zrezygnowana poszłam spać. Rano mnie oświeciło. Zamiast rozpuszczać tę odrobinę, lepiej ją usmażę, pomyślałam.
I dobrze zrobiłam. 
Jeszcze nie jadłam takich dobrych, wytrawnych placków. Na tą samą patelnię wrzuciłam kiełki, a obok ugotowałam jajko. I już. Proste, ale naprawdę genialne śniadanie.
Młody zjadł najpierw kiełki, potem placki, jajka nie tknął, a wszystko zagryzł listkami bazylii

czwartek, 23 lipca 2015

Leniwe racuchy serowe, z wiśniami.


Całą noc walczyłam z piorunami i prawie nie zmrużyłam oka. Miałam ambitne plany na śniadanie, ale ledwo doczłapałam się do kuchni. Gdyby nie poranne "niam, niam, niam", zostałabym w łóżku do następnej środy  Chwyciłam co pod ręką, ustawiłam blender na wadze (zboczenie z bloga), zmiksowałam składniki i oto są. Mięciutkie, wyrośnięte i bardzo leniwe racuchy 

środa, 22 lipca 2015

Potrawka ze świeżego ogórka z imbirem, cukinią i młodym porem. Letni hit. BLW

Smażone warzywa były dodatkiem do szaszłyków z dorsza i polenty. Postanowiłam jednak umieścić je w osobnym wpisie, bo są wyjątkowo sycące i mogą wystąpić jako samodzielne danie. Szczególnie w upalne, letnie dni, kiedy przebywanie w kuchni nikomu nie służy, nawet takim zapaleńcom gotowania jak ja  Dodatek surowego ogórka i świeżego imbiru, wynosi danie na piedestał z gatunku nieoczekiwane połączenia. Pomysł zaczerpnęłam z artykułu Basi Stareckiej w nowym Kukbuku o sezonie ogórkowym. Pisze w nim jak olśnić świeżym ogórkiem, nudnawym w swych kulinarnych odsłonach. Między innymi sugeruje, żeby go usmażyć w towarzystwie imbiru i mocnych, azjatyckich sosów. Dodatek cukinii, pora i cebuli, nie przeszkadzał, żeby zagrał pierwsze skrzypce. 

Grillowane szaszłyki z dorsza i polenty. BLW


Obudził się w kiepskim nastroju. Zazwyczaj jedzenie pomagało, ale tym razem nie pomogło. Kilka prób posadzenia w foteliku kończyło się większym płaczem. Przytuleni spędziliśmy kilkanaście minut na tarasie, chwilę później już wąchaliśmy zioła, kolejne chwile na przeganianiu gołębi. Humor pomału odrysowywał uśmiech, aż pojawiło się, znane mi dobrze, "niam". A wraz z nim paluszek, wskazujący kierunek KUCHNIA  Zjadł wszystko! Najpierw wyjadł polentę, potem dorsza, a kawałki warzyw, skrupulatnie, do samego końca, nabijał na widelczyk do ciasta, bo tym je mu się najwygodniej.

Serowe krakersy, błyskawiczna przekąska. BLW

Przepis pochodzi z bloga Gotuje, bo lubi, a trafiłam tam, bo szukałam pomysłu na dodatek do paprykarzu, z kaszy jaglanej i tuńczyka (przepis z bloga Filozofia Smaku wkrótce).
Krakersy okazały się trafieniem za trzy punkty. Są kruche, sycące, aromatyczne i można nimi nabierać każdy dodatek jaki zdołacie wymyślić. No może nie ryzykowałabym z budyniem 
Same też są wspaniałą przekąską i dla dziecka i dla dorosłych. Dziecko wytwornie wyjadało nimi paprykarz, a my zajadaliśmy się przy piwie, jak każe autorka, a ja się nie sprzeciwiam 

Maślany placek drożdżowy z morelami, pachnący lawendą i wsią

Kamionki. Wieś pod Toruniem, w której można znaleźć... spokój. Jest też jezioro, piękny las, latem trochę turystów, ale przede wszystkim to azyl mieszkańców Torunia. To tutaj chowają się w zaciszu domków letniskowych, rozkładają wędkarskie foteliki w dzikich zakolach jeziora, pływają skrzypiącymi łodziami, przerywając odpoczynek łabędziom. 
Tutaj też jest nasz "bastion". Kawałek ziemi przytulonej do lasu, z pięknymi brzózkami i drewnianym domkiem (na kurzej łapce). Miejsce, w którym, przede wszystkim, integrujemy się z naturą. Gdzie nasze dzieci czują swobodę, inne zapachy, rozpoznają przyrodę. Gdzie ten starszy przeżywa swoje przygody towarzyskie, a młodszy opędza się od niewinnych robaczków. Gdzie nic nas nie przyspiesza, popędza i pozwala na życiowe refleksje. Tylko gotowanie się nie zmienia. Bogaty w zioła i kwiaty skrawek ziemi dostarcza cudownych aromatów do dań. Tym razem wykorzystałam kwiaty lawendy i zwykły placek drożdżowy, zmienił się w kulinarną bukolikę...

wtorek, 21 lipca 2015

Polenta z masłem i płatkami drożdżowymi. BLW

My mamy pierogi, a Włosi polentę. Podają ją na milion sposobów, ale najważniejszy jest początek. Jeśli w trakcie gotowania zrobią się grudki, dodamy za dużo kaszy lub za dużo wody, dalsza obróbka zawiedzie. Dlatego najważniejsze są proporcje kaszy do wody, a potem to już hulaj dusza. 
Kiedyś polentę jadłam tylko z tłuszczem z pieczonego kurczaka, z łyżką tłuszczu z pieczonego kurczaka, dzisiaj z masłem i parmezanem. 
Lubię ją obtoczyć w ziołach, egzotycznych przyprawach, cynamonie i podać z wiśniowym sosem. Dzisiaj sewruję na ostro, jako dodatek do grillowanego dorsza, ale w nowej odsłonie, szaszłykach. Na czym polega jej kulinarny urok? Rozpulchnia się pod wpływem ciepła i nawet jeśli na szpatułkę nabijaliśmy suche byle co, po grillowaniu będzie puszysta, soczysta i odda smak marynaty. Osobiście mogłabym zjeść grillowanego szaszłyka z samej polenty, a potrawkę z warzyw na deser. Aaa nie, na deser mam ciasto marchewkowe ze śliwkami ;)

Marchewkowe ciasto ze śliwkami. BLW


Już są. Pierwsze, polskie śliwki. Owoce stworzone do zapiekania, duszenia, faszerowania, powideł, konfitur, nalewek, śliwowicy. Świeżymi się aż tak nie zachwycam, choć renklodą nie pogardzę. W ciastach, wszystkich, są jak przysłowiowa wisienka na torcie i choć w tym cieście najwięcej jest marchewki, to i tak śliwka pokazuje, kto rządzi o tej porze roku. To mój autorski przepis i jak znam już życie z Wami, zechcecie go "poprawić" według potrzeb, diet i smaków. Tylko tym razem ostrzegam. Orzechy, razowe mąki, płatki wszelakiej maści, wysuszą go i nie doświadczycie kulinarnej przygody w pełnej krasie. Tylko ostrzegam, ale zabronić Wam nie mogę ;)

Krewetki z chorizo i malagą

Obiecuję sobie, odgrażam, już nie marzę, bo to się za chwilę zadzieje. Pojadę tam i przejdę się po wszystkich miejscach znanych z Mendozy, Almodovara czy kulinarnego przewodnika Co dziś zjem na śniadanie. Tak, pojadę tam i "zjem" Barcelonę. Poznam jej kulinarne, kulturowe, towarzyskie i artystyczne wnętrze. Usiądę na ławce, w bocznej uliczce, z dala od zgiełku i przeniosę się w czasy Onufrego Bouvila, wieśniaka, który odnalazł swoje miejsce w Mieście Cudów...
Ale na razie odbyłam podróż po poznańskich restauracjach. W dniu święta kuchni, Restaurant Day, zjadłam w czterech miejscach, ale zachwyciłam tylko jednym. Fiesta Del Vino. Miejsce z właścicielami. Obecnymi, przyjaznymi, nienatrętnymi. Którzy dbają o każdy detal, ale przede wszystkim o gości i kompozycję na talerzu. To właśnie tam zjadłam niezapomnianą przystawkę. I choć w karcie wyszukane dania kuchni świata, w sercu pozostaje niewielkie tapas, krewetki z chorizo. To one były inspiracją dla makaronu, którym zaskoczyłam Wiktora po powrocie z bardzo polskich Mazur ;)

poniedziałek, 20 lipca 2015

Zrolowane tosty francuskie.

Po weekendzie przeciągi w lodówce i spiżarni. Lekko czerstwy chleb orkiszowy, zapomniany przez mieszakańców Bartkiewiczówny. Jakieś resztki owoców, ricotta (tą mam prawie zawsze) i... olśnienie! Nie uwierzycie skąd? TVN 24 pokazywało filmiki internautów z wczorajszych nawałnic. Ktoś z poszkodowanych użył stwierdzenia, że czul się jak sprasowany śledź i wtedy przypomniałam sobie o filmie, który dawno temu pokazywał mi Wiktor (starszy syn), na kanale YouTube, w programie "5 sposobów na..." Chłopaki rolowali, chyba butelką, swoje kromki. 

To, co w nie zapakujecie, może ograniczyć już tylko Wasza wyobraźnia lub spiżarnia, jak u mnie. Następnym razem, na pewno będzie banan i masło orzechowe.

niedziela, 19 lipca 2015

Sezonowe, naleśnikowe ptysie z lemon curd. BLW

Zamiast parzonego, dość ciężkiego ciasta, które nie zawsze wychodzi, ukręciłam ptysie z ciasta naleśnikowego, idąc tropem dutch baby. Wyszły znakomite. Leciutkie, delikatnie chrupiące, w środku puste, jakby już w piekarniku czuły, że wypełnią się kremem. Nie byle jakim. Lemon curd to najlepszy krem do tart, tortów i naleśników. Mogłabym go już z niczym nie łączyć, ale rodzina woli, kiedy przełamuję go słodyczą kremówki i mascarpone.

Pamiętam, jak dawno temu, omijałam wszystkie przepisy na cytrynowe kremy. Wy nie róbcie tego błędu ;)

sobota, 18 lipca 2015

Genevskie jabłuszka, w cieście. BLW


Kto z Was, tak jak ja, długo bronił się przed tym cudem, to niech się podda, skapituluje i uzna "konwencję genewską", w tym składzie, za lepszą od miliona placków z jabłkami! Zawsze myślałam, że placki są szybsze, że lepsze, że łatwiejsze. Yy, yy, yy (właśnie wykonałam przeczący ruch głową)! Tak jest szybciej, łatwiej i o wiele smaczniej. Kacper zjadł, tym sposobem, dwa, co prawda malutkie, ale dwa jabłuszka :)

piątek, 17 lipca 2015

Letnie kluski z quinoa na szpinaku. BLW

Miał być pudding z kaszy. Potem kluski z kaszy, na słodko, skończyło się na kanapce (zaległy przepis na focaccię wkrótce) z pasztetem z warzyw. Kapryśny dzień. I jego i mój.
Quinoa została mi z marchewkowej zupy Gosi, a za oknem piekło. Coś już było, coś dodałam i wyszło ciekawe, niebanalne, wytrawne, lekkie danie. Dobrze, że mnie czasem ponosi. A kluski, wiadomo, zawsze zjedzone z przytupem 

środa, 15 lipca 2015

Szaszłyki z dorsza i pieczone falafele z bobu, na sosie z porów. BLW

Na upartego, z tego obiadu można zrobić trzy. Wybierzcie coś dla siebie, nie pomijając, jednak, wywaru ze skóry dorsza. Delikatna baza do sosów, zup czy rybnego risotto. Falafele, te tradycyjne, smażone w głębokim tłuszczu, nie są mile widziane, ale pieczone już tak. Powinny być w towarzystwie sosu, bo inaczej się "zapchamy" ;) Liczyłam na to, że Kacper swobodnie będzie "obgryzał" nabite na pal mięso ryby czy kulki. Niestety nie zakumał moich intencji.

Pasztet z pieczonych warzyw, czerwonej soczewicy i kurek* BLW

Pasztet piekłam w dwóch foremkach. Jeden dla Kacpra, drugi, z kurkami, dla nas. Nie wiem czy za sprawą pieczonych, tym razem, warzyw, czy wędzonej papryki czy może kurek, choć i w tym bez, też była cała symfonia smaków. Bezwzględnie najlepszy jaki do tej pory upiekłam, a porównuję też do mięsnych. Podałam z focaccią, z rozmarynem i to już było moje niebo w gębie 

Pomidorowe pęczotto z kurkami i mozzarellą*

Grzyby są zabronione w diecie niemowlaków, przed pierwszym rokiem życia, ale i po pierwszym, podajemy je ostrożnie i wybieramy tylko te, których jesteśmy absolutnie pewni. Pamiętajmy jednak, że grzyb jest ciężkostrawny i może źle wpłynąć na samopoczucie i zdrowie malucha. Takim początkiem pewnie Was nie zachęcę i choć grzyby oddają potrawom mnóstwo smaku i aromatu, to w tym daniu, ważną rolę odegrał esencjonalny wywar i pachnące latem pomidory. Dlatego jeśli nie macie sprawdzonych źródeł, zrezygnujcie z grzybów lub zastąpcie je pieczarkami. 

wtorek, 14 lipca 2015

Dutch baby*, pieczony naleśnik. BLW

Zanim przepis, muszę coś powiedzieć. Jestem z tego pokolenia, które nie umie przyjmować pochwał. Krępują mnie, zawstydzają, paraliżują. Krytyka pobudza mnie do działania, dobre słowo, rzadko. Korporacyjne zboczenia. Inaczej jest w fejsbukowej grupie, do której należę od pewnego czasu. Odpalam komputer i co widzę? "Oda" do Irminy! Czytam mężowi i ryczę jak bóbr... Jestem wzruszona, a tak połechtana, kulinarnie, nie byłam jeszcze nigdy.
Dziękuję, tym efektownym naleśnikiem, wszystkim, których inspiruje moje gotowanie, którzy doceniają wysiłek w kuchni i karmią moimi przepisami swoje rodziny. Wszystkim, którzy wracają z komentarzami i skrupulatnie opisują swoje sukcesy i porażki. Za wszystkie lajki też dziękuję. Ale nie gotuję dla nich. Nie uzależniam się od kciuka. Moim motorem napędowym są moje dzieci i mąż. Wszystko jedzący faceci, którzy codziennie podkręcają mi "śrubę". Starszy, bezwzględny krytyk, młodszy, wiecznie z otwarta buzią i ten, który nauczył mnie piec kurczaka, w przenośnym, akademickim rożnie ;)
Im przede wszystkim dziękuję, bo nie ma gotowania dla pustego stołu
Życzę Wam, żeby Wasze kulinarne podboje były jak ten naleśnik. Stopniowo podgrzewane, doprawiane szczyptą miłości, cierpliwości i smaku. Żeby wyrastały ponad przeciętność i gromadziły wokół, miłośników jedzenia :)

Zupa krem z młodej pietruszki i melona. BLW

Kupiłam pietruszkę, z myślą o czipsach. Zrezygnowałam z pęczotta, wykorzystałam zeszkloną cebulę z porem, a z gara, obok, dolałam bulion. Melon został z porannego koktajlu. Szybko? Najszybciej jak to możliwe, bo obudził się po kilkunastu minutach... 
Składniki:
5 młodych pietruszek, w plasterki
1 młoda cebula, w kostkę
biała część pora, posiekana
2 cm plaster melona (dla mnie była trochę za słodka, ale to dziecku miało smakować i smakowało)
4 chochle bulionu warzywnego
1 szklanka tłustego mleka
1 łyżka klarowanego masła
po 1/3 łyżeczki kuminu, cynamonu, pieprzu cayenne
łyżka posiekanych pistacji, do posypania
kilka kropel olio peperoncino, do podania
Na maśle zeszklić por i cebulę. Dodać pietruszkę, chwilę dusić i wlać bulion. Gotować, aż pietruszka będzie miękka. Zmiksować z melonem. W tym samym garnku zagotować mleko z przyprawami i zredukować o połowę. Wlać do kremu i wymieszać. Podać z pistacjami i ostrą oliwą.


poniedziałek, 13 lipca 2015

Openerówki. Z miłości do przyjaciół, gotowania i muzyki.

Muzyka, tradycja czy towarzystwo? Wszystkie trzy powody rozpościerają mi skrzydła i gnają na Babie Doły. Pierwszy, podstawowy, nie zawsze odpowiada na wszystkie potrzeby. Drugiego komentować nie muszę, wystarczy wspomnieć, że nie byłam tylko na kilkunastu koncertach, przez czternaście lat. Ostatni, spiera się z pierwszym, ale nie istnieją bez siebie. Tak jak ja nie istniałabym bez nich, moich Przyjaciółek. Cierpliwe, oddane, życzliwe, szczere, konkretne. Kobiety, z którymi mogłabym ukraść każdego konia i przejechać cały świat. Przegadać przy tym wszystkie noce, a w dzień odkrywać nieodkryte. Cieszyć się z sukcesów naszych dzieci i opłakiwać smutki po stracie najbliższych. Szanować, kochać i nie opuszczać, kiedy jest "sprawa". 
Zamykać w cichym pokoju, szeptać rzeczy wiadome i niewiadome. Trzymać się za ręce, milionowy raz tłumacząc, że trzeba poczekać, czas złagodzi ból, że przyniesie rozwiązanie... 
Startujemy w kolejne etapy, nie tylko naszych dzieci, niesamotnie, oparte o siebie, rozmawiając tak długo, aż nadejdzie rada. Ale nawet wygadane miliony godzin, przez telefon, nadal nie zaspokajają intymnej potrzeby, bycia blisko. 
Opener, dzisiaj już kultowy festiwal, stał się dla nas okazją do pobycia razem. Każdy ma przydzieloną rolę. My, kobiety, kotłujemy się w kuchni. Oni, mężczyźni, robią zakupy i dbają o nasze samopoczucie dobrym drinkiem czy kawą. Wieczorem podrygujemy, wrzeszczymy lub wyciszamy na Babich Dołach. Jesteśmy stabilną, openerową rodziną, która zbliża się, mimo wielu zmian po drodze, codziennych wzlotów, upadków i nieprzewidzianych okoliczności. Mimo najtrudniejszego roku dla jednej z nas, znowu byliśmy razem. Dopóki kolana nie zmiękną zupełnie, a one będą chciały przeżywać ze mną kolejne fascynacje muzyczne, odkrywać takie perełki jak Archive, będę robić im te drożdżówki :)

niedziela, 12 lipca 2015

Pasta z czarnej fasoli i bakłażana. BLW

Po kilku miesiącach, rozszerzania diety, mogę już stwierdzić, że Kacper wybiera wyraźnie doprawione, raczej wytrawne, kwaśne, kiszone, ostre smaki. Twardsze, chrupiące, zwarte struktury. Uwielbia sezonowe warzywa, ale nie cierpi marchewki. Owoce wszystkie, łącznie z awokado.
Bywają też dni, że nic mu nie smakuje. Odpuszczam, nie zmuszam, nie podtykam, nie namawiam, czekam cierpliwie na "niam".  
Częściej, jednak, bywają takie dni jak ten, że je wszystko. Ostrą pastę do chleba z sardynkami, furę placków buraczanych (przepis wkrótce), sok z selera i tonę orzeszków. Jest smakoszem, ku wielkiej uciesze swojej mamy 
p.s. Płatki drożdżowe zastąpiły nam sól w wytrawnych potrawach. Bardzo polecam.

piątek, 10 lipca 2015

Clafoutis. Tradycyjnie, z czereśniami. BLW

Powinny być tylko ciemne czereśnie, ale zjadłam. Dostałam kolejną partię, tym razem jasnych i już nie dałam rady. Z resztki, tych pierwszych i pół kilograma tych drugich, zrobiłam klasyczne, rodem ze środkowej Francji, ciasto z czereśniami. Zwykłe ciasto naleśnikowe, ale niezwykłe w połączeniu z owocami. Niby biszkopt, niby quiche, coś pomiędzy. Smakuje luksusowo, a jego główna zaleta to szybkość, łatwość i "smaczność". Co, nie ma takiego słowa? No co nie ma, kiedy to jest SMACZNOŚĆ 

Kokosowe kluski z ricotty i kaszy manny. BLW

Trzy powody wystarczą, żeby zrobić, prawdopodobnie, najlepsze kluski na świecie.
Po pierwsze.
Zrobiłam, w końcu, pierwsze mleko kokosowe.  
Po drugie.
Jak tylko pokazują się jagody lub czarne porzeczki, przypominają mi się wakacyjne kluski mojej cioci Stefki.
Po trzecie.
Mam spory zapas ricotty, bo była w dobrej cenie.

Lody rabarbarowe z czekoladowym musem z pianek marshmallow i migdałami w karmelu. Czy może być coś słodszego?

To był prezent urodzinowy. Miało być słodko, bardzo słodko, tak słodko, żeby się zasłodzić "na śmierć". Niby przenośnia, niby takie tam powiedzenie, ale gdybym to ja zjadła, choć jedną porcję, mogłoby się skończyć przynajmniej na pogotowiu z zatruciem pokarmowym. Lata detoksu nie pozwalają już na takie rozpusty. Pokusa też zniknęła. Pojawiła się ochota na zdrowie, na energię z lepszych produktów, na mądre odżywianie. To był ostatni raz, kiedy zrobiłam coś wbrew sobie i swojej kuchni. Następnym, jeśli zamówienie, będzie brzmiało podobnie, zamówię gotowca i rzucę "wilkom" na pożarcie. I nie powiem wszystkiego najlepszego, Synu, nie tym deserem