niedziela, 30 czerwca 2013

czereśnie na spodzie "Kwestii Smaku" - szukałam idealnego, urodzinowego tortu :)

Pierwszy raz jadłam ciasto na tym spodzie w Sylwestra, dwa lata temu, kiedy to Babette, w wielkim stylu, wniosła je w toruńskie progi :) Smakowało wszystkim, i małym, i dużym, a następnego dnia, w Nowy Rok, zamiast cieszyć się sobą, cieszyliśmy się na widok ciasta, które wyzierało na nas z tarasu (nie było mrozu).
Później robiłam je jeszcze kilka razy i za każdym razem robiło furorę. Dzisiaj wykorzystałam tylko spód, ale jakże trafiony w połączeniu z czereśniami i kremową masą. Masę zrobiłam tym razem na serku philadelphia, a nie mascarpone. Pyszna, na jakiś czas, ten drugi idzie w odstawkę. Słonawy smak, idealnie wkomponował się w bitą śmietanę, z pudrem i wanilią.
Pietrwszy raz użyłam surowych czereśni w cieście, bez galaretki. Na pewno nie ostatni :)

sobota, 29 czerwca 2013

mój sezonowy hit! - kurki w szparagowym kremie z jajkiem w koszulce

Wracałam z Dźwirzyna, służbowo, i zobaczyłam je przy drodze. Dobrze, że czasami zmieniam otoczenie w pracy i wyjeżdżam do "ludzi". Mały włos i przegapiłabym jagodowy i kurkowy sezon. Dramatyzuję, ale za chwilę Opener, a tam pajdy ze smalcem, a nie kurki w śmietanie czy pierogi z jagodami.
Ani jednych, ani drugich nie zbiera się na Babich Dołach. Zbiera się sprawności! Muzyczne i fizyczne. W tym roku znowu Alter Art szaleje. Więcej czadu było tylko w 10 rocznicę! Kings Of LeonArctic MonkeysBlurNick Cave & The Bad SeedsThe NationalSkunk AnansieCrystal Fighters! Mocny skład z Polski! HeyMaria PeszekKim NowakLao CheSorry Boys. Trzeba się nieźle nabiegać, żeby wszystkich "zaliczyć". 
Na pewno dam radę, ta sama, silna ekipa, (bez fana Pearl Jam, wybrał dorsze) zawsze pozytywnie doładowuje, kiedy ostatkiem sił, kulam się po trawie :)
W tłumie smażonych warzyw, grillowanych mięs, nudli, sushi i innych wynalazków, zapach smażonych kurek w szparagowym kremie przebiłby się bez trudu, a tysiące fanów, oczekujących w kolejkach, mogłoby przegapić ulubiony koncert ;)

piątek, 28 czerwca 2013

croque madame z kawiorem, smażonymi kaparami i czerwonym pieprzem - gotowałam z love affair on a plate

Nie mam dla kogo gotować! Młodszy smakosz od dwóch tygodni na wakacjach, starszy robi "akcję lato", ja na diecie jeszcze kilka dni... A teraz się dopiero zaczynają sezony! Na kurki, na fasolkę, na groszek, na jagody, na maliny i agrest, który uwielbiam, a za kurczaka w agreście mogłabym zabić!
Uprosiłam męża, żeby jednak coś przekąsił, bo miotały mną skołatane nerwy, to ja musiałam potrząsnąć garami ;)
Przeglądając lekturę, ulubione blogi, trafiłam, jakiś czas temu, na love affair on a plate. Kikanaście przepisów już trafiło do poczekalni i zapewniam, że wkrótce znajdą się tutaj.
Autorka romansuje w wielkim stylu ze smakiem, talerzem i obrazem. Piękne miejsce, trzeba je odwiedzić :)
Pierwszym, troszeczkę zmienionym, przepisem, który znam od lat, ale nigdy nie podałam w takiej formie, jest francuski przysmak, croque madame. W oryginale to chrupiące tosty, pomiędzy które wkłada się beszamel i szynkę, zapieka i podaje z sadzonym jajem. Rzadko robię beszamel, raczej wybieram różne sery, najczęściej kozi. W wersji LAOAP zaskoczyła mnie forma podania. Wiedziałam, że to przekona, niby niegłodnego, męża. 

czwartek, 27 czerwca 2013

D'Artagnan dziękuje Trzem Muszkieterom - kremem z pora, grzanką z pistacjowym pesto i tagliatelle z szałwią

Niektórzy sobie piją drinki z palemką pod palemką, inni zwiedzają Predjamski Grad, jeszcze inni odwiedzają rodzinę w Stanach!!! A ja, nie dość, że daleko do urlopu, to jeszcze dostarczam sobie dodatkowej pracy.
Niefortunnie, jakiś czas temu, obiecałam koledze, że przygotuję mu obiad, jak dokona niemożliwego. Moja oferta też była, prawie, niemożliwa, bo w pracy mam tylko mikrafalówkę, której nie mam w domu! Zimny lunch nie zaliczał zakładu!
Słowo się rzekło, a kolega to "żarłoczne" stworzenie :) Walczył z "przeciwnościami losu" no i wygrał! Potem "truł" o zakładzie cały miesiąc i nic nie zrobił, tak intensywnie myślał o jedzeniu ;)
Nie ryzykując osłabieniem organizmu, na finiszu kwartału, postanowiłam szybko działać.

środa, 26 czerwca 2013

jogurtowe placuszki z truskawkami - śniadaniowa rozpusta


Dostałam dzisiaj żółtą kartkę. Obiecałam w niedzielę, na facebooku, że podam przepis na placki jogurtowe z truskawkami. I nie podałam. Jedna niedotrzymana obietnica, a tyle hałasu;) Rozumiem, że placki wyglądały pysznie i rozbudzały wyobraźnię, ale od razu faul?
Nie uciekając od tematu, wszystkich, którzy oczekiwali, oczekują czy tych zrezygnowanych, bardzo przepraszam. 
Na szczęście przepis jest bardzo prosty i nie wymaga specjalnych zakupów. Przeszkodą może być kończący się, małymi kroczkami, sezon truskawkowy i deszczowa pora, w której tracą swoją naturalną słodycz. 

niedziela, 23 czerwca 2013

tarta z młodymi warzywami, młoda marchewka z migdałami i półwytrawne Chardonnay - obiad dla wyjątkowego Ojca :)


Bardzo rzadko robię tarty, wytrawne szczególnie. Nie ma jednak głównego przeciwnika. W Dniu Ojca podałam truskawki w plackach, na śniadanie, ulubiony owoc Ojca i młode warzywa, prosto z targu, w tarcie. 
Śniadanie było późno, musiałam przejść z kijami swój dystans. Zanim wyszłam zrobiłam ciasto, ale o nim i wdzięcznych plackach, w następnym wpisie. 

młody szpinak w czterech sałatkach - odchudzacie się ze mną?

Już dawno zapomniałam o przeklętych, zielonych liściach z dzieciństwa. Niesmaczna papka, którą pamiętam głównie z przedszkola, długo nie pozwalała mi sięgnąć po szpinak.

Dzisiaj, kiedy sama wychowuję dziecko i wiem, że bogate w witaminy i minerały liście, są ważne dla diety, nie dokładam żadnej teorii przy stole, bo to ona najczęściej mnie-dziecko zniechęcała, tylko przyrządzam i podaję w odpowiednim towarzystwie. 

środa, 19 czerwca 2013

ciasto na czwartek - rabarbar na zdrowie

Nie będę się wymądrzać, ale od dawna wiadomo, że trzeba jeść rabarbar! Zapiekać, gotować, kisić, smażyć... Jednym słowem przetwarzać, bo surowy zdrowy nie jest!
Poddany, tak zwanej, obróbce termicznej wytwarza polifenole, które chronią nas przed rozwojem komórek rakowych. W tym sezonie, a trwa zazwyczaj do końca czerwca, dwa razy ochroniłam rodzinne "skarby". Pierwszy raz, na kruchym cieście, posmarowanym różaną konfiturą, a drugi na wilgotnym, jogurtowym spodzie.

jajko w bułce - zapiekane śniadanie

Co jecie najczęściej na śniadanie? Płatki, słodkie bułeczki, omlety, kiełbaski?
Ciepłe, zimne, szybkie, sami, w towarzystwie?
A może wypijacie tylko kubek kawy i pędzicie do pracy?
Proponuję małą niespodziankę dla "uczniaków", którzy muszą naładować baterie na cały dzień! Szczególnie teraz, kiedy walka o "średnią" trwa, a płatki z zimnym mlekiem doładują baterie tylko na dwie pierwsze klasówki!
Propozycja na jutro sama się robi, trzeba tylko dzisiaj zaopatrzyć się w pszenne bułeczki :)
Gwarantuję dobre samopoczucie i jeszcze lepszą energię.
Jedną połóweczkę można delikatnie skubnąć i zgonić na "myszy";)

wtorek, 11 czerwca 2013

różowy pstrąg z orzeszkami pini i rodzynkami - gotuję na zamówienie ;)

W każdy, sobotni poranek, toczą się żarliwe dyskusje, co jemy w weekend! Nie ma szans, żebym wykpiła się zwykłym "co tylko zechcecie" albo żeby ułatwili mi życie jakąś malutką podpowiedzią. "Przecież zjemy wszystko"! Niby tak, ale nie zawsze mam wenę. Mogę zawsze zamówić pizzę, ale jak się wychylę, to i tak kończę w garach, z pizzą Jamiego na blacie :) 
Wracając do weekendowego menu. Nie dość, że je wymyślam, to jeszcze bezbłędnie muszę oszacować, ile czego mi trzeba, żeby, jak to mówi Młodszy, ale wyższy, żarcie było "na wypasie". Lista zakupów to moja działka, ale bieganie po sklepach to działka Starszego, ale niższego;) Lubi to, prawie tak bardzo, jak ja kocham gotowanie :) Chwali się potem, jaki to jest sprytny i niczego nie zapomniał ;) Gotowanie, przy przeczesywaniu sklepów w pogoni za "wymyślonymi" produktami, to pestka i pętelka z dziurką ;) Kto by tam nie potrafił zrobić kogla-mogla zapieczonego z truskawkami, kremową zupę z selera, bezę z truskawkami czy wątróbkę z malinami. Łatwizna :)
Dzisiaj na kolację chciałam wykpić się "gzikiem" z rzodkiewką. Zapomnij naiwna kobieto! Myśl i knuj jak z bułek i jajek, bez twarogu, z resztek sera, zrobić "coś" innego, jakiś wypas na pożegnanie.Zrobiłam. Wtłukłam jajko do wydrążonej bułki i zapiekłam z serem brie i szczypiorem. "Pyszne", powiedział Starszy, Młodszy nic nie mówił. Jadł. Uszami, tak się trzęsły ;)
Różowy pstrąg z orzeszkami pini to ulubiony zestaw Wiktora i pewnie dlatego dostałam weekendową wskazówkę. Uff. O ile łatwiej planuję się całą resztę!

niedziela, 9 czerwca 2013

beza się puszy, truskawki, czekoladową czują miętę :)

Robiłam dwie bezy, dwa razy w weekend, dwa razy z waniliowym kremem, ale tylko raz z miętową czekoladą. Ten drugi, z drobno startymi, miętowymi rurkami, był idealną kontrabandą;) Przemyciłam raptem dwie do kremu, dwie do bezy i dwie starłam na wierzch, a rześkie i niespotykane połączenie ożywiło napuszoną bezę;)
Ożywiło ją też zielone otoczenie kamionkowej łąki i gałązka ogrodowej mięty... 
Bohaterem tej "opowieści" będą jednak truskawki. One też ożywiają otoczenie, gdy sezon w pełni.
Mają swoją historię już w Średniowieczu. Symbolizując ideał i sprawiedliwość, zwieńczały kolumny wyniosłych kościołów. Kto by pomyślał? Rosną tak nisko przy ziemi, a tak wysoko zaszły ;)
Ze względu na kształt i kolor były też symbolem Venus, bogini miłości. Uważane za afrodyzjak, do dzisiaj przyrządzane są w zupie dla francuskich nowożeńców. Również Francuzi uważają, że to połówka podarowanej truskawki, zbliża kochanków i prowadzi ich... Gdzie? To już zostawmy kochankom ;) Na pewno wiadomo, że nie wpędzi ich w nadwagę i można się nimi dzielić bez ograniczeń, szczególnie z kobietami! Słodycz w nich ukryta, ma tylko dwadzieścia dziewięć kalorii! 
Car Piotr I zażyczył sobie świeże truskawki w środku rosyjskiej zimy. To właśnie wtedy po raz pierwszy podano je ze śmietaną, w najbardziej popularnej dzisiaj wersji:) Deser nazwany "Truskawki a'la Romanow" nie był przysmakiem dynastii, a kaprysem cara, który wysoko stawiał poprzeczkę kucharzom ;)
 Angielska Królowa do dzisiaj świętuje sukcesy tenisistów, na słynnym korcie w Wimbledonie, truskawką i szampanem:)
Ja też świętuję wyjątkowe chwile, spełniając kulinarne życzenia :) Tym razem miała być beza z truskawkami...

niedziela, 2 czerwca 2013

kacze udka w jabłkach i soku z pomarańczy - piekłam w dochówce

"...aż wreszcie znalazł się kupiec: na obiad można ją upiec..."
A pewnie, że można i żaden Brzechwa nie musi mnie zachęcać do kupna :)
Długi weekend to długie przygotowania, długie gotowanie i długie pieczenie. 
Jest czas, jest slow food.
Pieczona dłużej łopatka, kaczka czy udziec z indyka smakują lepiej. Smakują lepiej, bo pieczone w "dochówce", sercu starego pieca, oddają niepowtarzalny aromat i miłość, i do gotowania i do tradycji...
Rozpływająca się w ustach maczanka toruńska (pieczona w 100 stopniach, przez 6 godzin, łopatka), na którą pomysł podpatrzyłam u Gesslera w Krakowie, jest o niebo lepszą wersją fastfoodowych kanapek. Podana na razowej bagietce, z grillowaną cebulą i pomidorem, wzbudziła zachwyt zwolenników łopatki w wersji z ciężkim, mącznym sosem ;) Rozbudziła też apetyt nastoletniego zwolennika tostów i hamburgerów. Pogodziłam łopatką w wersji slow trzy pokolenia. To najstarsze dbało o odpowiednią temperaturę w piecu, średnie o drewno, a najmłodsze o atrakcje w trakcie pieczenia...
Innym slow hitem była kaczka. 
W dobrej cenie kupiłam udka, żołądki i porcję rosołową.
Z korpusu i połowy żołądków standardowo, przez 3 godziny, gotowałam rosół z lubczykiem. Burzowe chmury, które zawisły nad wsią, rozgonił aromat dobrej zupy :)
Udka zanurzyłam na noc w solance. Miałam czas, weekend trwał i mimo, że przerwany jednym, roboczym dniem, zapowiadał się na kulinarne zwycięstwo.
Kaczka, nawet ta w buraczkach potrzebuje dobrego towarzystwa. Nie musi być zając, wystarczą soczyste, winne jabłka i pomarańcze, a na pewno nie skończy jak znana skądinąd dziwaczka;)
Nie chcę zgadywać co bardziej przyczyniło się do idealnego smaku, dochówka czy towarzystwo w brytfannie, ale zapewniam wszystkich, że smak z dzieciństwa powrócił.

malinowe lody z razowymi herbatnikami - orzeźwienie i odchudzenie klasycznego deseru :)

Zaczyna robić się gorąco. W powietrzu jakieś 10 stopni więcej, na targu jakieś 30 procent więcej kupujących, na straganach o 100 procent więcej nowalijek :)
Uśmiechnięte, niezmarznięte Panie z błyskiem w oku ważą pierwsze, pachnące pomidory, malinowy rabarbar, zielone i białe szparagi...
Uwielbiam ten czas i buszowanie po drewnianych skrzynkach :-)
Szczególnie tych wypełnionych truskawkami, hmmmm...
Sprawdzone truskawkowe desery pojawią się za chwilę na stole i na blogu, ale dzisiaj obiecany, malinowy przysmak z jeszcze mrożonych owoców.
Świeżych jeszcze nie widać na targowych półkach, ale te, z których robiłam malinowe lody, były zamrożone rok wcześniej w szczycie sezonu :)