Nie mam już siły pisać czegoś mądrego, a koniecznie muszę się z Wami podzielić przepisem. Dlatego wybaczcie, ale napiszę tylko, że jedna porcja utrzymała mnie przy życiu cały dzień, odgrzewana nawet kilka razy. Babcia Kacpra mówi, że on też jadł tylko serniczek. Zdrowy będzie, bo szczęśliwy jest zawsze kiedy je ;)
Składniki na 5 foremek do zapiekania:
100 g suchych ziaren komosy
szklanka wody
200 g migdałów, blanszowanych, zalanych wrzątkiem na noc
250 g opakowanie ricotty fresca (lidlowej)
1 łyżka mąki owsianej, bezglutenowej (może być inna, na przykład migdałowa), można też pominąć
2 jajka
ziarenka z laski wanilii
2 łyżki syropu klonowego lub łyżka cukru kokosowego (można pominąć)
1 opakowanie malin
do podania jogurt naturalny, miód i wiórki kokosowe
Komosę wsypać do rondelka z grubym dnem i prażyć, aż zacznie zmieniać kolor, a w kuchni poczujemy przecudny aromat. Zalać szklanką wody i gotować na małym ogniu około 10 minut. Przykryć i odstawić na minimum kwadrans. Migdały odcedzić, obrać ze skórki i przełożyć do kielicha blendera. Dokładnie zmiksować, kilkakrotnie robiąc przerwy. Przełożyć do większej miski, dodać pozostałe składniki i dokładnie wymieszać. Foremki wysmarować masłem i rozłożyć masę. Maliny układać dziurką do góry i lekko wcisnąć. Piec w rozgrzanym do 180 stopni przez 25 minut (są gotowe jak zaczną pachnieć maliny). Podać z jogurtem naturalnym wymieszanym z miodem i posypanym wiórkami kokosowymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za odwiedziny :)